RadioElektryka@Poczta.Fm

Tel: +48 572-147-631

Gg: 10335254

SERWIS ELEKTRONICZNY - RADIOELEKTRYKA SOSNOWIEC POLSKA

NIEZALEŻNA DZIAŁALNOŚĆ BADAWCZO - NAUKOWA KLIKNIJ NA OPIS DOKUMENTU

WWW.RADIOELEKTRYKA.GLT.PL WWW.RADIOELEKTRYKA.PRV.PL

 

Trzech byłych prezydentów USA pogratulowało Joe Bidenowi Aktualności 7 listopada (20:12) Trzech byłych prezydentów USA wywodzących się z Partii Demokratycznej - Jimmy Carter, Bill Clinton i Barack Obama - pogratulowało w sobotę (7 listopada) zwycięstwa w wyborach szefa państwa Joe Bidenowi i kandydującej na urząd wiceprezydenta Kamali Harris. Obama ostrzegł, że 46. prezydent USA będzie się musiał zmierzyć z "serią niezwykłych wyzwań". Sprawujący swój urząd w latach 1977-1981 Carter przekazał w oświadczeniu, że wraz ze swoją żoną Rosalynn jest "dumny z dobrze przeprowadzonej kampanii demokratów i widzi pozytywną zmianę, którą przyniosą oni naszemu narodowi". "Ameryka przemówiła i zwyciężyła demokracja. Mamy prezydenta-elekta i wiceprezydent-elekt, którzy będą nam wszystkim służyć i zbliżać nas do siebie. Gratulację dla Joe Bidena i Kamali Harris z okazji ich doniosłego zwycięstwa!" - napisał na Twitterze rządzący w latach 1993-2001 Bill Clinton.


Barack Obama and i Joe Biden
Obama o nowych wyzwaniach Barack Obama, prezydent w latach 2009-2017, gratulując Bidenowi i Harris, napisał w oświadczeniu, że "nie mógłby być bardziej dumny". Polityk ostrzegł, że Biden jako prezydent będzie się musiał zmierzyć z "serią niezwykłych wyzwań, z jakimi nie spotkał się dotąd żaden nowo wybrany prezydent". Obama przyznał, że wybory pokazały, że naród amerykański pozostaje głęboko podzielony. "Wiem, że (Biden) będzie dobrze wykonywał swoją pracę, biorąc pod uwagę dobro każdego Amerykanina, niezależnie od tego, czy na niego głosował, czy nie" - stwierdził. H. Clinton: Naprzód, razem "Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Naprzód, razem!" - napisała na Twitterze Hilary Clinton, była sekretarz stanu (2009-2013), która przegrała z Trumpem wybory prezydenckie w 2016 r. Dodała, że wygrana Bidena to nowy rozdział w amerykańskiej historii i odrzucenie polityki Trumpa.
Wybory w USA W sobotę zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA zostało ogłoszone m.in. przez agencję AP, stacje CNN, NBC i Fox News. Przyznanie zwycięstwa Bidenowi spowodowane było uznaniem przez te media jego wygranej w Pensylwanii, która zapewniła mu ponad 270 głosów elektorskich niezbędnych do wygranej. Zwycięstwo ogłosił również sam Biden, ze świata od przywódców napływają gratulacje dla niego. Kontrkandydat Bidena, sprawujący obecnie urząd prezydenta USA republikanin Donald Trump, oświadczył, że wybory prezydenckie jeszcze nie zostały zakończone, i zapowiedział podejmowanie kroków prawnych mających zapewnić objęcie urzędu przez prawowitego zwycięzcę. Już wcześniej wielokrotnie pisał na Twitterze, nie podając konkretów, o licznych nieprawidłowościach, które miały wpłynąć na wynik wyborów.

Donald Trump: Te wybory jeszcze się nie zakończyły 7 listopada (18:24) Prezydent USA Donald Trump oświadczył po tym, gdy agencja AP oraz stacje CNN, NBC i Fox News przyznały zwycięstwo w wyborach Demokracie Joe Bidenowi, że wybory prezydenckie w tym kraju jeszcze się nie zakończyły, a w poniedziałek jego sztab zacznie składać pozwy w sądach. "Wszyscy wiemy, dlaczego Joe Biden spieszy się z tym, by fałszywie uznać się za zwycięzcę i dlaczego zaprzyjaźnione z nim media tak bardzo mu w tym pomagają: oni nie chcą, by prawda została ujawniona" - przekazał Trump w oświadczeniu cytowanym przez agencję Reutera. Kandydat demokratów Joe Biden pokonał ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA - ogłosiła agencja Associated Press. Podobne informacje podały telewizje CNN oraz NBC. Komunikat AP bazuje na stwierdzeniu, że demokrata zwyciężył wybory w zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii.
Wcześniej, na informacje o powiększającej się przewadze Bidena Donald Trump zareagował oskarżeniami o nieprawidłowości przy liczeniu głosów. "Dziesiątki tysięcy głosów otrzymano nielegalnie po godzinie 20 we wtorek, w dzień wyborów, co całkowicie zmieniło wyniki w Pensylwanii i niektórych innych stanach" - napisał Trump na Twitterze tuż przed ogłoszeniem prze media wyników wyborów. Prezydent USA uważa, że w wielu miejscach zabrakło transparentności przy liczeniu głosów. "Drzwi i okna przykryto grubym kartonem, aby obserwatorzy nie mogli zajrzeć do środka. Wewnątrz działy się złe rzeczy! Zaszły duże zmiany!" - pisał Trump na Twitterze. Jak dodał, przez długi czas po zakończeniu oddawania głosów w Pensylwanii, gdzie według początkowych wyników zaraz po zamknięciu lokali wyborczych Trump wygrywał, nikt nie mógł obserwować procesu liczenia głosów, a w tym czasie dochodziło do "złośliwych i ordynarnych" naruszeń prawa. "Podczas gdy obserwatorzy nie byli dopuszczani do pomieszczeń, w których liczono głosy, ludzie krzyczeli 'przestańcie liczyć!' i 'domagamy się przejrzystości!' " - napisał Trump.
Donald Trump uzna porażkę i ogłosi chęć startu w wyborach za cztery lata? Prezydent Donald Trump powiedział swoim współpracownikom, że zamierza ponownie kandydować w wyborach za cztery lata i ma to ogłosić jeszcze przed końcem obecnej kadencji – twierdzi agencja Reutersa, powołując się na swoje źródła. To by oznaczało, że Trump przyzna się do porażki, choć na razie konsekwentnie tego odmawia. Przypomnijmy, jego sztab złożył kilka pozwów w kluczowych stanach, gdzie przewagę uzyskał prezydent elekt Joe Biden. Jednak nawet jeśli Trump uzna zwycięstwo rywala, to nie zamierza się poddawać i chciałby wystartować w następnych wyborach w 2024 roku - ujawnia Reuters. Jak twierdzi Mick Mulvaney, były szef jego kancelarii, prezydent "nie lubi przegrywać, jest energiczny i jeśli nie za cztery lata, to może wystartować nawet w 2028 roku, kiedy będzie miał 82 lata". - Historie na temat jego poziomu energii i żywotności są prawdziwe - twierdzi Mulvaney. Zgodnie z Konstytucją Stanów Zjednoczonych, maksymalnie dwie czteroletnie kadencje, jakie może sprawować prezydent, nie muszą następować po sobie.

Ten tweet Trumpa wiele mówi? Spekulacje na temat przyszłości Trumpa nasiliły się w środę, kiedy ogłosił, że chce, aby Ronna McDaniel pozostała przewodniczącą Komitetu Krajowego Partii Republikańskiej. Odchodzący prezydenci zwykle nie mają wpływu na to, kto przewodzi komitetowi, tymczasem informator Reutersa twierdzi, iż to sygnał, że Trump będzie planował ponownie kandydować. "Z przyjemnością udzieliłem pełnego poparcia dla Ronny McDaniel, aby nadal kierowała Komitetem Krajowym Republikanów (RNC)" - napisał Trump na Twitterze. Przypomnijmy, ostatnie informacje wskazują, że urzędujący obecnie prezydent wygrał wybory na Alasce i według AP ma zagwarantowane 217 głosów elektorskich, a jego rywal Joe Biden - 290, co zapewnia mu prezydenturę.

Prezydent Andrzej Duda złożył gratulacje Bidenowi 7 listopada (19:28) Prezydent Duda złożył gratulacje zwycięzcy w wyborach w USA. "Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką. W oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA - napisał prezydent na Twitterze. W sobotę 7 listopada agencja AP oraz stacje CNN, NBC i Fox News ogłosiły, że Biden, były wiceprezydent USA i kandydat Partii Demokratycznej na szefa państwa, wygrał z urzędującym prezydentem, republikaninem Donaldem Trumpem w Pensylwanii, wskutek czego uzyskał ponad 270 głosów elektorskich koniecznych do zwycięstwa w całych wyborach prezydenckich. W USA trwa wciąż zliczanie głosów, media oceniają jednak, że przewaga demokraty jest tak duża, iż może on być pewien liczby głosów elektorskich, która gwarantuje mu prezydenturę.

Media podały wyniki wyborów prezydenckich w USA. Oświadczenie Joe Bidena Aktualności 7 listopada (18:03) "Jestem zaszczycony zaufaniem, jakim obdarzyli mnie Amerykanie" - oświadczył Joe Biden w sobotę (7 listopada) po tym, jak media podały wyniki wyborów prezydenckich w USA. "Obiecuję, że będę 'prezydentem wszystkich Amerykanów" - dodał. Kandydat demokratów Joe Biden pokonał ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA - ogłosiła agencja Associated Press. Podobne informacje podały telewizje CNN oraz NBC. Komunikat AP bazuje na stwierdzeniu, że demokrata zwyciężył wybory w zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii. "Ameryko, jestem zaszczycony, że wybrałaś mnie na przywódcę naszego wielkiego kraju" - napisał niedługo potem Biden. Przyszły prezydent USA przyznał, że przed nim ciężka praca. "Obiecuję, że będę 'prezydentem wszystkich Amerykanów' - niezależnie od tego, czy głosowaliście na mnie, czy nie" - napisał na Twitterze.

Były prezydent USA George W. Bush gratuluje Joe Bidenowi Aktualności 8 listopada (19:16)
- Chociaż różnimy się politycznie, wiem, że Joe Biden jest dobrym człowiekiem, który zjednoczy USA - napisał w oświadczeniu były prezydent tego kraju George W. Bush. Jak dodał, rozmawiał już z kandydatem demokratów w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, którego nazwał "prezydentem elektem", i osobiście pogratulował mu zwycięstwa. "Właśnie rozmawiałem z prezydentem elektem Stanów Zjednoczonych, Joe Bidenem. Złożyłem mu gorące gratulacje i podziękowałem za patriotyczne przesłanie, które przekazał wczoraj wieczorem. Zadzwoniłem również do Kamali Harris, aby pogratulować jej historycznego wyboru na wiceprezydent" - czytamy w oświadczeniu George'a W. Busha. Bush zaznacza, że mimo politycznych różnic wie, że kandydat demokratów jest dobrym człowiekiem, który wygrał, by zjednoczyć USA. Najkrótsza droga do Twojego BMW. Poznaj korzyści Dalej były republikański prezydent USA zapewnia Bidena, że "modli się o jego sukces" oraz służy mu pomocą. Przypomniał, że podobne życzenia przekazał jego poprzednikom, demokracie Barackowi Obamie i republikaninowi Donaldowi Trumpowi, gdy wygrali oni wybory.
Bush gratuluje także Trumpowi i jego zwolennikom kampanii i zdobycia głosów ponad 70 mln Amerykanów, co nazywa "niezwykłym osiągnięciem politycznym". Jak zauważa, głosy zwolenników republikanów wciąż będą słyszane przez przedstawicieli tej partii wybranych na urzędy na różnych szczeblach. Wybory "zasadniczo uczciwe", a wynik jednoznaczny Były prezydent zwraca też uwagę na dużą mobilizację Amerykanów w tegorocznych wyborach. "Bez względu na to, jak zagłosowałeś, twój głos się liczył" - zauważa. Jak dodaje, Trump ma prawo do kwestionowania wyniku wyborów przed sądami i wnoszenia o ponowne przeliczanie głosów, ale obywatele mogą mieć pewność, że wybory były "zasadniczo uczciwe", a ich wynik jest jednoznaczny. "Musimy się zjednoczyć dla dobra naszych rodzin i sąsiadów, dla naszego narodu i dla jego przyszłości" - zaapelował do swoich rodaków Bush. Dodał, że razem z żoną Laurą prosi Boga o dalsze błogosławieństwo dla USA. "Wzywamy wszystkich Amerykanów, aby przyłączyli się do nas i życzyli naszemu następnemu prezydentowi i wiceprezydent, wszystkiego dobrego w przygotowywaniu się do podjęcia tych ważnych obowiązków" - skwitował.

Wybory w USA. Joe Biden wygrał w Georgii, a Donald Trump w Karolinie Północnej AktualnościI 13 listopada (21:32) Demokrata Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w Georgii, a urzędujący prezydent USA, republikanin Donald Trump, w Karolinie Północnej - ogłosiły w piątek (13 listopada) na podstawie danych z komisji media, w tym dziennik "New York Times" oraz telewizje ABC, oraz CNN. Tym samym media te uznały, że wyborcze pojedynki rozstrzygnięte są już we wszystkich amerykańskich stanach. Pozostałe w nich do zliczenia głosy matematycznie nie mogą już w ocenie większości amerykańskich mediów zmienić rezultatu wyborów. Biden może według nich końcowo liczyć na 306 głosów elektorskich, a Trump na 232. Ponowne liczenie głosów Georgia zapewnia 16 głosów elektorskich, a Karolina Północna 15. Do zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA potrzeba ich co najmniej 270. Różnica między kandydatami w Georgii jest niewielka - na piątek to nieco ponad 14 tys. głosów, ok. 0,28 pkt proc. W 159 hrabstwach Georgii rozpoczęło się w piątek (13 listopada) ponowne przeliczanie głosów. Ma zakończyć się do środy (11 listopada), a stan powinien certyfikować swoje wyniki 20 listopada. Władze stanowe zapewniają, że ponowne przeliczanie głosów nie powinno wykazać wielkich różnic. Jeśli nawet nowe zliczanie wykaże w Georgii wygraną prezydenta, to i tak Biden w innych stanach uzyska liczbę głosów elektorskich potrzebną, by zasiąść w styczniu 2021 roku w Gabinecie Owalnym.

Jedna z największych niespodzianek tych wyborów Rezultat w Georgii jest jedną z największych niespodzianek tegorocznych wyborów prezydenckich. Stan tradycyjnie opowiada się za republikanami, od 1992 roku nie głosował na demokratę (wówczas wygrał Bill Clinton). Szalę zwycięstwa na stronę Bidena przechyliła tam mobilizacja wyborcza w aglomeracji Atlanty, szczególnie wśród Afroamerykanów. Natomiast Karolina Północna była przed wyborami często wskazywana jako stan, w którym różnica między kandydatami będzie najmniejsza. Ze względu na strukturę swojej demografii nazywana jest mikrokosmosem Ameryki. Prowincja opowiada się zdecydowanie za republikanami, podczas gdy ośrodki akademickie, większe miasta oraz stanowiący ponad jedną piątą populacji stanu czarnoskórzy to w większości elektorat demokratów. .

  Na piątek w Karolinie Północnej Trump ma ok. 74 tys. głosów bezpiecznej przewagi nad Bidenem. W 2016 roku republikanin wygrał tu z kandydatką demokratów Hillary Clinton o ponad 173 tys. głosów Trump uważa, że doszło, do oszustwa Trump nie uznaje swojej porażki w tegorocznych wyborach prezydenckich. Oskarża demokratów o wyborcze fałszerstwa oraz zapowiada sądowe batalie. W piątek sztab prezydenta wycofał się z pozwu w Arizonie, w którym zarzucał oszustwa wyborcze. Kampania utrzymuje jednak, że mogło dojść do nieprawidłowości na małą skalę (do 200 głosów) i deklaruje, że będzie szukała innych takich przypadków. W Michigan sąd odrzucił natomiast wniosek o blokadę certyfikacji wyników z Detroit oraz o wyborczy audyt. Proces certyfikowania wyników wyborów prezydenckich w USA przez władze stanowe powinien zakończyć się w drugim tygodniu grudnia. 14 grudnia głosować będzie Kolegium Elektorów. Zaprzysiężenie prezydenta planowane jest na 20 stycznia 2021 roku.

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump odwiedzi Polskę w pierwszych dniach lipca. Jego wizyta przyczyni się do wzmocnienia relacji nowej amerykańskiej administracji z państwami Europy Środkowej, zwłaszcza w ważnym dla Trumpa obszarze współpracy gospodarczej.

USA: ZNALEZIONO KOLEJNY PAKIET NIEZLICZONYCH WCZEŚNIEJ GŁOSÓW AKTUALNOŚCI Dzisiaj, 18 listopada (06:23) W trakcie ponownego przeliczania głosów w hrabstwie Fayette w Georgii znaleziono we wtorek (17 listopada) 2755 kart wyborczych, których wcześniej nie uwzględniono w rezultatach. To kolejny taki pakiet - dzień wcześniej ponad 2,6 tys. podobnych głosów odkryto w hrabstwie Floyd. Wśród odnalezionych głosów większość była oddana na prezydenta USA Donalda Trumpa. Uwzględniając nowo odnalezione karty, przewaga demokraty Joe Bidena nad republikaniem stopniała w Georgii do mniej niż 13 tys. głosów. Władze stanowe twierdzą, że pracownicy komisji w hrabstwa Fayette za pierwszym razem nie przesłali głosów zapisanych na karcie pamięci. Podobną pomyłkę wykryto w poniedziałek w hrabstwie Floyd w pobliżu Atlanty. Dotyczyła ona ponad 2,6 tys. głosów. Oba przypadki to największe dotychczas wykryte nieprawidłowości przy ponownym przeliczaniu głosów w Georgii. W innych hrabstwach stanu rezultaty są niemal identyczne, jak przy pierwszym zliczaniu. Procedura wyborczego audytu zakończy się zgodnie z planem w środę.

- Wyniki zostaną natychmiast upublicznione na stronie internetowej, która zawiera elektroniczne tabele, zeskanowane zestawienia i dokumentację uzupełniającą - zapowiada Gabriel Sterling, dyrektor wyborczy w Georgii. Certyfikacja wyniku przez władze stanowe powinna odbyć się do piątku. Przy pierwszym przeliczeniu w Georgii przewagę ponad 14 tys. głosów miał Biden. Wygrana w tym stanie 78-letniego byłego wiceprezydenta USA, której potwierdzenie spodziewane jest po ponownym przeliczeniu głosów, to największa niespodzianka tych wyborów. W Georgii demokrata w wyborach prezydenckich nie triumfował od 1992 roku.

 Do środy kampania Trumpa ma czas, by złożyć wniosek o ponowne przeliczanie głosów w Wisconsin, gdzie prezydent przegrał według pierwszych oficjalnych wyników o ponad 20 tys. głosów. Nawet jeśli Georgia z 16 głosami elektorskimi i Wisconsin z 10 przeszłyby na stronę Trumpa, to i tak mają łącznie zbyt mały potencjał, by pozbawić Bidena wygranej w wyścigu o Biały Dom. Bez nich demokrata może być pewien 280 głosów elektorskich, a do prezydentury potrzeba co najmniej 270.

WYBORY W USA. PONOWNE LICZENIE GŁOSÓW W DWÓCH HRABSTWACH STANU WISCONSIN AKTUALNOŚCI 19 listopada (06:57) Sztab prezydenta USA Donalda Trumpa zawnioskował o ponowne przeliczenie głosów w dwóch hrabstwach w Wisconsin - Milwaukee i Dane. W innych hrabstwach stanu głosy już nie będą przeliczane. W Wisconsin, które w Kolegium Elektorów ma 10 reprezentantów, demokrata Joe Biden zwyciężył przewagą ponad 20 tys. głosów. Do środy sztab przegranego w tym stanie Trumpa miał czas na złożenie wniosku o ponowne przeliczenie głosów. Postanowiono, że dotyczyć będzie on wymienionych dwóch hrabstw, a nie całego stanu. Sztab utrzymuje, że w tych hrabstwach doszło do "największych nieprawidłowości". W pierwszym Biden wygrał ponad 185 tys. głosów, w drugim o blisko 180 tys. - Mieszkańcy Wisconsin zasługują na to, by wiedzieć, czy proces wyborczy przebiegał w sposób legalny i przejrzysty - stwierdził adwokat Trumpa w Wisconsin Jim Troupis. - Niestety, nie można ufać w uczciwość wyborów bez ponownego przeliczenia głosów w tych dwóch hrabstwach i bez jednolitego egzekwowania wymogów dotyczących kart do głosowania korespondencyjnego w Wisconsin - dodał. Według prawników Trumpa tysiące wyborców w Wisconsin w niewłaściwy sposób obchodziło wymagania dotyczące okazania dokumentu tożsamości ze zdjęciem przy głosowaniu. Prawo stanowe wymaga tego od wszystkich, niezależnie od tego, czy głos oddaje się w lokalu czy drogą korespondencyjną. Wyjątki przewidziane są m.in. dla osób starszych, schorowanych lub niepełnosprawnych. 

Demokraci pewni swego Swojego zwycięstwa pewny jest obóz demokraty. - Oficjalne wyniki potwierdziły wyraźną wygraną Joe Bidena w Wisconsin po otrzymaniu rekordowej liczby głosów - przekazał rzecznik jego sztabu Nate Evans. Wyraził przy tym przekonanie, że "wybiórcze przeliczenie głosów w Milwaukee i Dane nie zmieni tych rezultatów".
Kończy się powtórne liczenie w Georgii
Równocześnie kończy się proces ponownego, tym razem ręcznego, przeliczenia głosów w Georgii. Mimo odnalezienia ponad 5 tys. nieuwzględnionych wcześniej kart wyborczych, władze stanowe zapowiadają, że nie będzie większych zmian w porównaniu z pierwszymi rezultatami. Końcowe wyniki mają być ogłoszone w czwartek, Biden wygra prawdopodobnie przewagą ok. 13 tys. głosów. W piątek wyniki w Georgii powinny być certyfikowane.

 Sekretarz tego stanu Brad Raffensperger, który jest republikaninem, uważa, że obóz prezydenta daje swoim sympatykom fałszywą nadzieję i nie ma dowodów na powszechne wyborcze oszustwa. - Politycy obu stron nigdy nie powinni igrać z ludzkimi emocjami. Mobilizowanie ludzi to jedno, to rozumiem. Ale żeby podkręcić ludzi i bawić się ich emocjami? To jest nadużyci" - stwierdził. W podobnym tonie wypowiedziała się sekretarz stanu Arizona Katie Hobbs. Demokratka zaapelowała do członków Kongresu o zaprzestanie "utrwalania dezinformacji". Z danych komisji wynika, że demokrata Joe Biden wygrał wybory prezydenckie, pokonując urzędującego szefa państwa, republikanina Donalda Trumpa. Trump nie uznaje wyniku wyborów Biden ogłosił swoją wygraną, ale Trump nie uznał zwycięstwa rywala. Utrzymuje, że w procesie wyborczym dochodziło do nieprawidłowości, a jego obóz składa skargi sądowe. Jak ocenia agencja AP, w większości kwestionują one niewielkie liczby głosów. Prawnicy Trumpa nie mają wiele czasu - proces certyfikacji wyników na poziomie stanowym powinien zakończyć się w drugiej połowie grudnia. Przy utrzymującym się na korzyść Bidena podziale głosów elektorskich 306-232 prezydent, by uzyskać reelekcję, musiałby odwrócić wyniki w co najmniej trzech kluczowych stanach. Według stanu na czwartek w skali kraju Biden ma blisko sześć milionów głosów przewagi nad Trumpem, w rozkładzie procentowym wynosi to 51 do 47,2 procent.

Wybory w USA. Georgia oficjalnie zatwierdza wygraną Joe Bidena Na stronie internetowej sekretarza Georgii, Brada Raffenspergera pojawił się w piątek (20 listopada) komunikat o zatwierdzeniu zwycięstwa Joe Bidena w tym stanie. Wcześniej Raffensperger ogłosił, że zatwierdza wygraną kandydata demokratów, a następnie jego biuro skorygowało ten komunikat. Władze stanowe Georgii ogłosiły wygraną Bidena w czwartek, po ponownym, ręcznym przeliczeniu głosów. W piątek sekretarz stanu miał jedynie formalnie zatwierdzić tę decyzję. W piątek o godz. 12.26 czasu lokalnego biuro Raffenspergera wydało komunikat, w którym oznajmiło, że "zatwierdził on wyniki wyborów prezydenckich z 3 listopada". Sam sekretarz stanu powiedział, że liczby nie kłamią. Jednak o godz. 13.06 jego biuro wydało następujące oświadczenie: "Sekretarz stanu Georgia Brad Raffensperger potwierdzi dzisiaj wynik wyborów prezydenckich z 3 listopada". Nieco później agencje i amerykańskie media podały, że na stronie Raffenspergera pojawił się komunikat głoszący, że zatwierdza on zwycięstwo wyborcze Bidena, który uzyskał w Georgii przewagę 12 670 głosów. Przedstawiciel zespołu Raffenspergera powiedział CNN, że najnowszy komunikat sekretarza stanu Georgia jest zgodny z prawdą i wynik wyborów został zatwierdzony.

Trump może grać na zwłokę Jak podaje CNN, sztab prezydenta Donalda Trumpa próbował zablokować oficjalne zatwierdzenie wyniku wyborów, które zazwyczaj jest tylko formalnością. Prezydent usiłuje zmienić wynik wyborów, podważając rezultaty głosowania w kluczowych stanach. Będzie to niemożliwe - wyjaśnia CNN - jeśli do 8 grudnia stany zatwierdzą te wyniki. Trump może grać na zwłokę, żądając kolejnego przeliczenia głosów w Georgii już po zatwierdzeniu głosowania ze względu na minimalną przewagę Bidena. Sztab wyborczy Trumpa może złożyć taki wniosek do gubernatora Georgii do wtorku po południu. Trump i jego sojusznicy, w tym republikańscy senatorzy z Georgii, David Perdue i Kelly Loeffler, zarzucali Raffenspergerowi przyzwolenie na fałszowanie wyborów.

Oskarżenia te Raffensperger, ich partyjny kolega, stanowczo odrzucił. Bronił też rzetelnego przeliczenia głosów przy drugim podejściu. Zanim jego biuro wydało w piątek drugi komunikat powiedział: "Liczby odzwierciedlają werdykt wyborców, a nie decyzję biura sekretarza stanu, czy sądów, czy też któregokolwiek ze sztabów (wyborczych)". Duża niespodzianka Zwycięstwo Bidena w Georgii stanowi jedną z największych niespodzianek tegorocznych wyborów. Demokrata nie triumfował tu w wyborach prezydenckich od 1992 roku. Wyniki z Georgii nie okazały się jednak decydujące w kontekście batalii o Biały Dom. Biden wyszedł zwycięsko z kluczowych starć w Arizonie, Michigan, Wisconsin, Pensylwanii i nawet bez Georgii ma ponad 270 głosów elektorskich. A ta liczba zapewnia prezydenturę.

Zamieszki w USA. Prezydent Andrzej Duda: Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji 7 Stycznia 2021 rok. "Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym" - napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda, komentując zamieszki, do których doszło w USA.

Posiedzenie Kongresu Stanów Zjednoczonych, który zebrał się w środę, aby zatwierdzić wyborczą wygraną Demokraty Joe Bidena, zostało przerwane. Do środka Kapitolu wtargnęli sympatycy prezydenta Donalda Trumpa, którzy wcześniej otoczyli budynek. Kobieta, która została postrzelona w budynku Kapitolu podczas zamieszek, zmarła. Przed gmachem Kapitolu znajdują się tysiące sympatyków prezydenta USA, którzy uważają że wybory prezydenckie z 3 listopada 2020 roku zostały sfałszowana. Głos w sprawie wydarzeń w USA zabrał prezydent Andrzej Duda. "Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym. Władza zależy od woli wyborców, a nad bezpieczeństwem państwa i obywateli czuwają powołane do tego służby. Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji" - czytamy we wpisie prezydenta. Większość parlamentarzystów chce wznowić posiedzenie w środę i dokończyć proces zatwierdzania głosów Kolegium Elektorów w wyborach prezydenckich z 3 listopada 2020 r. - informuje stacja telewizyjna MSNBC. Demonstrujący uważają, że wybory, które wygrał Demokrata Joe Biden, zostały sfałszowane.

  W tej chwili nasza demokracja jest atakowana w sposób niemający precedensu - oświadczył w telewizyjnym wystąpieniu prezydent elekt. "Nigdy niczego takiego nie widziano we współczesnych czasach" - ocenił. Jak zauważył, sceny chaosu na Kapitolu nie odzwierciedlają Ameryki i tego, kim Amerykanie są. "Pokazują niewielką grupę ekstremistów. (...) Musi się to skończyć. Teraz" - oświadczył. Wezwał przy tym prezydenta Donalda Trumpa, by w telewizji zażądał zakończenia tego oblężenia. W późniejszym nagraniu na Twitterze Trump wezwał demonstrantów do pokojowego rozejścia się do domów. Oświadczył jednocześnie, że "wybory nam skradziono". Wcześniej sprzed Białego Domu mówił, że "nigdy się nie poddamy i nigdy nie ustąpimy" i wzywał do marszu w kierunku Kongresu.

Zamieszki w Waszyngtonie. Amerykańska policja: Cztery osoby nie żyją 7 stycznia 2021 rok. Cztery osoby zmarły w trakcie środowych zamieszek w okolicach Kapitolu - poinformowała waszyngtońska policja. W amerykańskiej stolicy aresztowano ponad 50 osób, a 14 policjantów zostało rannych. Szef policji w Waszyngtonie Robert Contee potwierdził, że wśród zmarłych jest kobieta, która została postrzelona przez policję Kapitolu, a także trzy inne osoby, które zginęły w "nagłych wypadkach". Policja stwierdziła, że zarówno służby bezpieczeństwa, jak i zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa stosowali środki chemiczne podczas kilkugodzinnej okupacji budynku Kapitolu. Przed gmachem i w jego wnętrzu dochodziło do bójek. Funkcjonariusze policji w Waszyngtonie podali, że unieszkodliwili dwie bomby, jedną znalezioną przed siedzibą Demokratów, a drugą przed siedzibą Republikanów.

Waszyngton: wiec poparcia Donalda Trumpa 6 stycznia 2021 rok. - Nigdy się nie poddamy i nigdy nie ustąpimy - oświadczył tuż przed dopełnieniem formalności uznania wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich Donald Trump. W Waszyngtonie odbył się wiec poparcia odchodzącego prezydenta. Mimo zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa w stolicy USA zebrał się tłum Amerykanów. W trakcie przemówienia do swoich sympatyków w centrum Waszyngtonu Trump kilkakrotnie wzywał swojego zastępcę do zdecydowanego opowiedzenia się po jego stronie w Kongresie.

- Mam nadzieję, że Mike postąpi słusznie. Jeśli Mike Pence postąpi właściwie, wygramy wybory - dodał. Trump ponownie mówił o wyborczych oszustwach w głosowaniu 3 listopada. - Wiecie, co teraz mówi o nas świat? Mówią, że nie mamy wolnych i sprawiedliwych wyborów i wiecie czego jeszcze - wolnej i sprawiedliwej prasy - przekazał. Prezydent USA mówił o "słabych republikanach" i słabnącym poparciu Joe Bidena. Zebranych na wiecu nazwał ludźmi, którzy zbudowali Amerykę. - Nie damy się zastraszyć kłamstwom mediów. Wybory zakończyły się wieczorem, kiedy prowadziliśmy w Pensylwanii, Michigan i Georgii setkami tysięcy głosów... a potem bum! - przekonywał. Prezydent oznajmił także, że "nie jest zadowolony" z Sądu Najwyższego, który po wyborach podejmował niekorzystne dla niego decyzje. W Waszyngtonie, mimo zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa, zebrał się tłum zwolenników Trumpa.

Zamieszki w USA. Protestujący wtargneli na kapitol. 7 stycznia 2021 rok. Do bezprecedensowych wydarzeń doszło w środę w Waszyngtonie. Przed gmachem Kapitolu zgromadziły się tysiące sympatyków Donalda Trumpa, którzy uważają, że wybory prezydenckie z 3 listopada 2020 r. zostały sfałszowane. Demonstranci wdarli się do budynku i starli się z policją. Przerwane zostało posiedzenie, na którym zatwierdzony miał zostać wybór Joe Bidena na prezydenta. W trakcie zamieszek postrzelona została kobieta. W stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie zmarła.

Zamieszki i chaos w Waszyngtonie. Tłum zwolenników Donalda Trumpa wdarł się na wzgórze Kapitolu i wtargnął do budynku Kongresu, przerywając posiedzenie Senatu, w trakcie którego miano zatwierdzić wybór Joe Bidena na prezydenta USA. Zgromadzeni przerwali metalowe ogrodzenia ustawione przed budynkiem i starli się z policją. Część z nich była uzbrojona. Służby użyły gazu pieprzowego. Zwolennicy Trumpa wdarli się do sali obrad Izby Reprezentantów, w tym na mównicę, oraz do biura przewodniczącej tej izby Nancy Pelosi. Wybito część okien i zdemolowano drzwi.  Zmarła postrzelona kobieta Służby potwierdzają, że postrzelona w zamieszkach kobieta zmarła. Pojawiają się informacje o rannych policjantach oraz kilkunastu aresztowanych manifestantach. "Lud przemówił, to będzie w podręcznikach do historii", "USA, USA", "Zatrzymać oszustwo" - słychać wśród idących Pennsylvania Avenue.

 O północy polskiego czasu w Waszyngtonie rozpoczęła się godzina policyjna. Spokój na ulicach miasta egzekwować ma oprócz policji Gwardia Narodowa. Nad miastem lata policyjny śmigłowiec, w centrum słychać ciągły dźwięk syren pojazdów służb porządkowych. Materiały wybuchowe przy Kapitolu Przy Kapitolu znaleziono materiały wybuchowe. Policja je zabezpieczyła. Z powodów bezpieczeństwa ewakuowano także biuro Partii Demokratycznej w Waszyngtonie. Z obawy przed demonstrantami część dziennikarzy i kongresmenów chowała się w gmachu amerykańskiego parlamentu za szafkami. Niektórzy leżeli na podłodze. Demonstranci robili sobie zdjęcia z posągami oraz obrazami w parlamencie. Jak poinformowała szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, parlament planuje w nocy ze środy na czwartek wznowić posiedzenie nad ostatecznym zatwierdzaniem głosowania Kolegium Elektorów, w którym zwyciężył prezydent elekt Joe Biden.

Biden wezwał Trumpa do zakończenia "oblężenia" Orędzie do narodu wygłosił Joe Biden. - W tej chwili nasza demokracja jest atakowana w sposób niemający precedensu - oświadczył prezydent elekt. - Nigdy niczego takiego nie widziano we współczesnych czasach - ocenił. - Cytadela Wolności - Kapitol - jest atakowany. Jest to atak na przedstawicieli narodu, na policję Kapitolu, która przysięgała ich chronić oraz na urzędników, którzy pracują w sercu naszej republiki - mówił Biden. - Jest to atak na najświętsze przedsięwzięcie amerykańskie, na wykonywanie woli narodu - podkreślił. - To musi się skończyć - dodał. Jak zauważył, sceny chaosu na Kapitolu nie odzwierciedlają Ameryki i tego, kim Amerykanie są. - Pokazują niewielką grupę ekstremistów. (...) Musi się to skończyć. Teraz - oświadczył.

  - Słowa prezydenta mają znaczenie, bez względu na to, jak dobry lub zły jest ten prezydent. W najlepszym przypadku słowa prezydenta mogą inspirować. W najgorszym przypadku mogą podżegać. Dlatego wzywam prezydenta Trumpa, aby wystąpił teraz w krajowej telewizji, aby wypełnił przysięgę i bronił konstytucji oraz zażądał zakończenia tego oblężenia - powiedział Biden.

Trump wezwał zwolenników do rozejścia się W późniejszym nagraniu na Twitterze Trump wezwał demonstrantów do pokojowego rozejścia się do domów.  - Wiem, że jesteście zranieni. Mieliśmy wybory, które nam skradziono. To były wybory, które wygraliśmy przygniatającą większością głosów i wszyscy o tym wiedzą, zwłaszcza druga strona - mówi na początku nagrania Trump. Dodał, że to były "oszukańcze wybory". - Ale nie wolno nam grać kartami, które rozdali nam ci ludzie - podkreśla. Zaapelował do swoich zwolenników, aby wrócili do domów. - Potrzebujemy pokoju, prawa i porządku - mówi Trump oraz zaznacza, że zna "cierpienie i ból" swoich zwolenników. - Nie chcemy, aby komuś stała się krzywda. To bardzo trudny czas dla nas. Nigdy nie było tak trudno. Kochamy was, jesteście wyjątkowi. Wiem jak się czujecie, ale wróćcie do domu w pokoju - mówi Trump.  Wcześniej sprzed Białego Domu mówił, że "nigdy się nie poddamy i nigdy nie ustąpimy" i wzywał do marszu w kierunku Kongresu.

 Pence odcina się od Trumpa Atak na Kapitol nie będzie tolerowany, osobom w to zaangażowanym będą stawiane zarzuty. Przemoc i niszczenie muszą się zakończyć - napisał na Twitterze wiceprezydent USA Mike Pence. Wcześniej polityk z Indiany podkreślił w oświadczeniu, że uważa, że nie może jednoosobowo decydować o zaakceptowaniu lub odrzuceniu głosów elektorów. Tego drugiego oczekiwał od niego Trump. Prezydent krytykował później postawę swojego zastępcy, oceniając, że Pence "nie miał odwagi zrobić tego, co należało zrobić, aby chronić nasz kraj i naszą konstytucję". Media: Chaos i obrazki jak z wojny Media w USA zgodnie piszą o historycznym chaosie, obrazkach jak z wojny i oceniają, że to jeden z najtrudniejszych momentów dla amerykańskiej demokracji. Trwa również dyskusja, w jaki sposób demonstrantom udało się wejść do Kongresu.

11 stycznia 2021 roku. USA: Uzbrojone grupy planują "wielkie powstanie". Wyciekła notatka FBI Federalne Biuro Śledcze (FBI) ostrzegło przed zbrojnymi protestami planowanymi w Waszyngtonie i wszystkich 50 amerykańskich stanach przed zaprzysiężeniem na prezydenta 20 stycznia Joego Bidena - poinformowało ABC News. Grupy zbrojne wzywają do "szturmu budynków rządowych, lokalnych i federalnych", jeśli prezydent Donald Trump zostanie usunięty ze stanowiska
Notatka wyszła na jaw, gdy przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi przedstawiła artykuł impeachmentu prezydenta, którym oskarżony został "o podżeganie do powstania"
Ponad 6 tys. gwardzistów zostało rozmieszczonych w Waszyngtonie po tym, jak tłum zwolenników Trumpa zaatakował Kapitol w ubiegłą środę.

Zagrożenie przed inauguracją Joego Bidena ABC pisze, że "zidentyfikowana grupa zbrojna" planuje przyjechać 16 stycznia do Waszyngtonu i zapowiada "wzniecenie buntu, jeśli zostaną podjęte próby usunięcia Donalda Trumpa ze stanowiska". Notatka pojawiła się, gdy przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi przedstawiła artykuły oskarżające Trumpa o podżeganie do powstania, zaledwie pięć dni po tym, jak tłum jego zwolenników zaatakował Kapitol w próbie zablokowania potwierdzenia zwycięstwa wyborczego przez Kongres. Jedna z grup, której tyczy się notatka FBI, rzekomo planuje zorganizowanie dużej demonstracji w Waszyngtonie 17 stycznia.

Zarzuty o brak odpowiedniego zabezpieczenia Kapitol od czwartku jest otoczony płotem i przypomina twierdzę, siły zbrojne zabezpieczają każdy kongresowy budynek w amerykańskiej stolicy. Mieszkańcy Waszyngtonu zza ogrodzenia dziękują funkcjonariuszom, koło Pomnika Wolności nieopodal Kongresu palą się znicze w intencji zabitego w trakcie szturmu oficera policji Briana Sicknicka. Straż Kapitolu, nieliczna i bez odpowiedniego wyposażenia, była przytłoczona w środę przez napierający tłum. Część funkcjonariuszy otwierała przed demonstrantami barierki, część stawiała opór. W związku ze wtargnięciem uczestników środowej demonstracji do gmachu Kongresu amerykańskie służby mierzą się z zarzutami braku koordynacji działań oraz słabej komunikacji, co skutkowało utratą kontroli nad sytuacją.

Pentagon oskarżany jest o opieszałość i długie podejmowanie decyzji, a straż Kapitolu, odpowiadająca za bezpieczeństwo Kongresu, jest obwiniana o zbagatelizowanie zagrożenia przed atakiem. To także zarzuca się władzom miejskim Waszyngtonu.

Strach w stolicy Władze obawiają się kolejnej fali przemocy. Do stolicy ma przybyć 6 tys. członków Gwardii Narodowej. National Park Service poinformował, że zamknie pomnik Waszyngtona i inne obiekty, które uważane są za atrakcje turystyczne w okolicy. Blokada ma trwać aż do 24 stycznia. W międzyczasie Pentagon rozważa wysłanie aż 13 tys. gwardzistów do zabezpieczenia terenu w dniu inauguracji. Przed zeszłotygodniowym atakiem, planowanych było rozmieszczenie ok. 7 tys. gwardzistów. Źródło: PAP, Daily Mail, ABC News, The Independent

Donald Trump: Modlimy się o sukces nowej administracji 20 stycznia 2021 roku. W tym tygodniu zainaugurujemy nową administrację i modlimy się o jej sukces w utrzymywaniu Ameryki bezpiecznej i dostatniej - oświadczył w upublicznionym we wtorek pożegnalnym przemówieniu odchodzący prezydent USA Donald Trump. W jego nagraniu pojawił się też polski wątek. Trump mówił do Amerykanów: - M.in. na placu w Warszawie walczyłem za was, walczyłem za wasze rodziny, walczyłem za nasze państwo.

Musimy być zawsze "krajem nadziei, światła i chwały" dla reszty świata" - wezwał w niemal 20-minutowym nagraniu z Białego Domu. Jak dodał, "to cenne dziedzictwo, którego musimy strzec w każdym czasie". - Ostatnie cztery lata pracowałem, by właśnie to osiągnąć. Od wielkiej sali muzułmańskich przywódców w Rijadzie, przez wielki plac Polaków w Warszawie, południowokoreański parlament, podium Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Zakazane Miasto w Pekinie i cień Góry Rushmore walczyłem za was, za wasze rodziny, za nasze państwo" - oświadczył. - Zrobiliśmy to, po co przyszliśmy i dużo więcej - powiedział odchodzący prezydent.

 Trump wspomniał o szturmie na Kapitol Mówił też o swoich osiągnieciach, o tym, że "ciężko pracował dla narodu amerykańskiego". Przypomniał też, że nie zaczął żadnej nowej wojny oraz że przyjął twardą politykę wobec Chin. W swoim oświadczeniu Trump nie mówił o prezydencie elekcie Joe Bidenie, wspomniał jednak o szturmie na Kapitol przed dwoma tygodniami. - Wszyscy byli przerażeni atakiem na Kapitol. Przemoc jest atakiem na wszystko, co cenimy jako Amerykanie. Nigdy nie można jej tolerować - powiedział. Nowej administracji przekazał "najlepsze życzenia". Podziękował swojej rodzinie, wiceprezydentowi Mike'owi Pence'owi oraz rządowi. Przypomnijmy, że Donald Trump nie pojawiał się publicznie w ostatnim tygodniu. Jak informują amerykańskie media, oświadczenie zostało nagrane w poniedziałek.

20 stycznia 2021 roku. Zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych już w środę. Joe Biden 20 stycznia obejmie najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych, zastępując na tym stanowisku Donalda Trumpa. Listopadowy wybór demokraty na 46. prezydenta zatwierdziło w grudniu ubiegłego roku Kolegium Elektorów, a 7 stycznia – Kongres. Uroczyste zaprzysiężenie Joe Bidena przez prezesa Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych Johna Robertsa rozpocznie się o godzinie 18 polskiego czasu, chwilę wcześniej zaprzysiężona zostanie Kamala Harris.

Ze względu na pandemię COVID-19 i z obawy przed kolejnymi zamieszkami, w tym roku ceremonia odbędzie się bez udziału tłumów – na miejscu świadkami wydarzenia ma być zaledwie kilkaset osób. Przed zaprzysiężeniem amerykański hymn odśpiewa Lady Gaga. Uroczystość poprzedzą wydarzenia upamiętniające Martina Luthera Kinga i ofiary pandemii. Podczas zaprzysiężenia 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie obowiązywać będzie nadal stan wyjątkowy. W mieście będzie ponad 26 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej, około połowa z nich w stanie gotowości. Centrum Waszyngtonu będzie odcięte, a ulice, mosty i metro zamknięte. W tym roku po ceremonii nie odbędzie się także uroczysty bal, za to Amerykanie będą mogli zobaczyć gwiazdorski program, który poprowadzi Tom Hanks, a w którym udział wezmą tacy muzycy jak Jon Bon Jovi, Demi Lovato, Justin Timberlake czy Ant Clemons.

Komitet inauguracyjny prezydenta elekta Joe Bidena podkreślił, że impreza uczci "początek nowej drogi narodu ku zjednoczonej Ameryce" i "zaprezentuje wytrzymałość, bohaterstwo i wspólne zaangażowanie Amerykanów w zjednoczenie się narodu w celu uzdrowienia i odbudowy". Podczas uroczystości zaprzysiężenia na Kapitolu obecni będą byli prezydenci Barack Obama, George W. Bush i Bill Clinton wraz z małżonkami. Ustępujący prezydent Donald Trump zapowiedział, że nie weźmie udziału w inauguracji Joe Bidena. W tym czasie, jak podają amerykańskie media, planuje przebywać wraz z rodziną na Florydzie. Tym samym będzie pierwszym prezydentem od czasów Andrew Johnsona, kończącego kadencję 1869 roku, który nie stawi się na zaprzysiężeniu swego następcy.

Joe Biden, właściwie. Joseph Robinette Biden Jr. ur. 20 listopada 1942 w Scranton) – amerykański polityk, senator ze stanu Delaware w latach 1973–2009, 47. wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w latach 2009–2017, kandydat demokratów w wyborach na urząd prezydenta USA przeprowadzonych w 2020. Urodził się 20 listopada 1942 w Scranton w Pensylwanii. Edukował się w stanie Delaware. Po zakończeniu studiów prawniczych pracował jako adwokat. Przez całą karierę polityczną był związany z Partią Demokratyczną. W latach 1970–1972 należał do Rady Hrabstwa New Castle.

W 1973 został wybrany do Senatu Stanów Zjednoczonych i uzyskał reelekcję w latach 1978, 1984, 1990, 1996, 2002 i 2008. Był piątym najmłodszym senatorem w historii Stanów Zjednoczonych i najdłużej urzędującym senatorem z Delaware. W tym czasie przewodził Senackiej Komisji Relacji Zagranicznych i Senackiej Komisji ds. Sądownictwa. Dwukrotnie bezskutecznie kandydował w wyborach prezydenckich, rezygnując w trakcie prawyborów: w 1988 i w 2008. W 2008 został wybrany na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych u boku prezydenta Baracka Obamy i uzyskał reelekcję w 2012. Pełnił ten urząd od 2009 do 2017. Po zakończeniu wiceprezydentury założył fundację charytatywną Biden Cancer Initiative, której działalność jest związana ze zwalczaniem chorób nowotworowych. W 2019 ogłosił swoją kandydaturę w prawyborach prezydenckich przed wyborami w 2020, z kolei w sierpniu 2020 roku oficjalnie został kandydatem Partii Demokratycznej na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Życiorys Młodość i wykształcenie Urodził się 20 listopada 1942 w szpitalu St. Mary’s Hospital w Scranton w hrabstwie Lackawanna w stanie Pensylwania jako Joseph Robinette Biden Jr. Był synem Josepha Robinette’a Bidena Sr. i Catherine Eugenii Biden z domu Finnegan. Wychowywał się razem z trójką rodzeństwa – dwoma braćmi (Francisem i Jamesem) i z jedną siostrą (Valerie). Matka Bidena była pochodzenia irlandzkiego. Rodzice ojca Joe Bidena byli pochodzenia angielskiego, francuskiego i irlandzkiego. Uczył się w stanie Delaware, najpierw w szkole podstawowej Saint Helena’s Elementary School w Wilmington, a potem w prywatnej katolickiej szkole średniej Archmere Academy w Claymont. W 1961 rozpoczął studia na University of Delaware na dwóch kierunkach – politologia i historia. W latach 1961–1963 odbywał służbę wojskową w ramach R.O.T.C(ang.).

 W 1965 ukończył studia, uzyskując stopień Bachelor’s degree. W 1968 skończył prawo na Syracuse University College of Law, zdobywając tytuł Juris Doctor. W Archmere Academy grał w high school football (występował na pozycji halfback i wide receiver) oraz baseba. Ukończył tę szkołę w 1961 roku. Od 1969 jest członkiem izby adwokackiej Delaware State Bar Association. W latach 1968–1970 pracował jako adwokat w Wilmington. W latach 1970–1972 należał do Rady Hrabstwa New Castle, reprezentując 4. okręg wyborczy hrabstwa i Partię Demokratyczną. Senator W 1972 kandydował do Senatu w stanie Delaware, rzucając wyzwanie wieloletniemu senatorowi J. Calebowi Boggsowi z Partii Republikańskiej. Swoją kampanią wyborczą chciał dotrzeć do osób niezainteresowanych polityką i przeciwników udziału Stanów Zjednoczonych w wojnie wietnamskiej. Biden wygrał wybory do Senatu na swoją pierwszą kadencję, zdobywając 55,41% wszystkich głosów. Miał wtedy 29 lat, co czyni go piątym najmłodszym senatorem w historii Stanów Zjednoczonych. Sześciokrotnie z powodzeniem ubiegał się o reelekcję i jest najdłużej urzędującym senatorem z Delaware w historii.

 Działalność Był członkiem Senackiej Komisji Relacji Zagranicznych i Senackiej Komisji ds. Sądownictwa. Wybory prezydenckie w 1988 W 1987 ogłosił chęć udziału w wyborach prezydenckich w 1988 roku. Wybory prezydenckie w 2008 31 stycznia 2007 Biden rozpoczął kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi w 2008. 1 sierpnia 2007 wydano jego pamiętnik Promises to Keep: On Life and Politics. Wiceprezydent Joe Biden zwyciężył w przeprowadzonych 4 listopada 2008 w wyborach wiceprezydenckich. Lista wyborcza Partii Demokratycznej, na której znaleźli się: Barack Obama (kandydat na Prezydenta) i Joe Biden (kandydat na Wiceprezydenta) zdobyła 69 456 897 głosów, uzyskując tym samym największe poparcie w historii wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. 20 stycznia 2009 został zaprzysiężony na urząd wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych przez Johna Paula Stevensa, zostając tym samym pierwszym katolikiem pełniącym ten urząd. 7 lutego wygłosił swoją pierwszą przemowę na konferencji bezpieczeństwa w Niemczech. W dniach 20–21 października 2009 złożył wizytę w Polsce.

Prezydent elekt Stanów Zjednoczonych Joe Biden odpowiedział na list prezydenta Polski Andrzeja Dudy. Wyraził nadzieję na współpracę z Polską w obliczu globalnych wyzwań. Prezydent elekt odpowiedział na wcześniejszy list Andrzeja Dudy, w którym ten pogratulował mu pomyślnego wyniku wyborczego i życzył udanej kadencji.  W liście do prezydenta Polski Joe Biden podziękował polskiemu prezydentowi. Zwrócił uwagę, że obejmuje urząd w czasie wielkich globalnych wyzwań, takich jak pandemia koronawirusa i zmiany klimatyczne, które wymagają ścisłej międzynarodowej współpracy. Wyraził nadzieję, że Stany Zjednoczone i Polska będą działać razem, by odpowiedzieć na problemy, które stoją przed obydwoma krajami i narodami.

Prezydent Duda w przekazanych Bidenowi gratulacjach pisał: „Po zakończonym głosowaniu Kolegium Elektorów chciałbym pogratulować Panu pomyślnego wyniku wyborczego i życzyć bardzo udanej kadencji jako 46. Prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Relacje pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi są doskonałym przykładem tego, czym jest prawdziwe Partnerstwo Strategiczne i jakie cele można osiągnąć działając wspólnie”. Duda podkreślił, że „nasze Państwa i Narody podzielają te same ideały i wartości, których sednem są niewątpliwie wolność, sprawiedliwość, demokracja i prymat prawa międzynarodowego”. Silna i korzystna współpraca „Na nich zbudowaliśmy mocne fundamenty naszej dwustronnej współpracy, która jeszcze nigdy nie była tak silna i wzajemnie korzystna. W ramach Polsko-Amerykańskiego Dialogu Strategicznego poszerzyliśmy partnerstwo w kluczowych obszarach, takich jak bezpieczeństwo i obronność, współpraca gospodarcza i innowacyjność” – zaznaczył polski prezydent. Andrzej Duda zaprosił także Joego Bidena do złożenia wizyty w Polsce. W wyborach prezydenckich, które odbyły się 3 listopada, z urzędującym prezydentem, Republikaninem Donaldem Trumpem starł się Demokrata Joe Biden. By wygrać w wyścigu o Biały Dom, kandydat musiał zdobyć minimum 270 z 538 możliwych głosów elektorskich; Biden mógł liczyć na 306. Zaprzysiężenie nowego prezydenta ma odbyć się 20 stycznia.