SERWIS ELEKTRONICZNY - RADIOELEKTRYKA SOSNOWIEC POLSKA |
NIEZALEŻNA DZIAŁALNOŚĆ BADAWCZO - NAUKOWA KLIKNIJ NA OPIS DOKUMENTU |
|
Asteroida 2013 TX68 przeleci blisko Ziemi. Nikt nie wie, jak blisko Nikt nie wie, w jakiej dokładnie odległości 2013 TX68 minie Ziemię |
|
Według ekspertów z NASA, 8 marca 2016r w bardzo niewielkiej odległości od Ziemi może przelecieć asteroida 2013 TX68. Istnieją obawy, że ciało to może się znaleźć bardzo blisko orbitujących wokół Ziemi satelitów, a nawet, że dojdzie do kolizji z naszą planetą. Asteroida 2013 TX68 ma około 30 metrów średnicy i została wypatrzona w ramach programu poszukiwania potencjalnie niebezpiecznych ciał, docierających bardzo blisko Ziemi - tak zwanych NEO (Near Earth Object). Problem z 2013 TX68 polega jednak na tym, że astronomowie nie mają pewnych informacji na temat orbity asteroidy. Wystarczy tylko przypomnieć, że wcześniej astronomowie sądzili, iż 2013 TX68 osiągnie |
perygeum 5 marca. Tak się nie stało i teraz zmieniono spodziewaną datę zbliżenia na 8 marca. Nadal nie sposób powiedzieć, czy obiekt ten minie naszą planetę, a jeśli tak, to w jakiej odległości. Może to być kilka milinów lub nawet kilkanaście tysięcy kilometrów. Eksperci twierdzą,, że szanse na to, aby asteroida 2013 TX68 zderzyła się z naszą planetą są minimalne, czym jednocześnie potwierdzają, że taka ewentualność istnieje. Gdyby do tego doszło, prawie na pewno czeka nas powtórka scenariusza z Czelabińska z 2013 roku. |
Rosjanie przeprowadzili symulację zniszczenia asteroidy za pomocą wybuchu jądrowego |
Astronomowie z Petersburga i Tomska wykonali symulację zniszczenia asteroidy za pomocą rakiet z bronią jądrową. Naukowcy starali się przetestować wpływ eksplozji na ciało niebieskie podobne do asteroidy Apophis, która w 2029 roku zbliży się do naszej planety na niebezpieczną odległość. Według specjalistów, najbardziej efektywnie i bezpiecznie rozwiązanie to wysadzenie asteroidy dopóki ta znajduje się z dala od naszej planety. Do zniszczenia kosmicznej skały konieczne jest oddziaływanie głowicy jądrowej o energii eksplozji przynajmniej jednej megatony TNT. W takim przypadku część asteroidy zamieni się w gaz i ciecz, a część dozna fragmentacji i pęknie na |
|
kilkunastometrowe kawałki. Dlatego właśnie im dalej zostanie dokonana destrukcja, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że szczątki rykoszetem trafią w Ziemię. Symulacje wskazują, że prawie wszystkie kawałki pozostające po zniszczeniu asteroidy będą przemieszczać się w grupie, ale po zmienionych orbitach. Przy odpowiednio dużym dystansie powinno to uchronić naszą planetę od kolizji. |
Coraz bliżej potwierdzenia, że życie na Ziemi pochodzi z kosmosu |
|
Jedną z największych zagadek nauki pozostaje pochodzenie życia na naszej planecie. Powstało już na ten temat bardzo wiele teorii, ale żadna nie została odpowiednio zweryfikowana. Przełomem mogą się okazać badania meteorytu sprzed 4 mld lat, na którym znaleziono ślady mikroorganizmów. Czy życie przybyło na Ziemię wraz z kometą lub meteorytem? Naukowcy z Rosyjskiej Akademii Nauk, którzy zbadali kosmiczną skałę twierdzą, że jej wiek w przybliżeniu odpowiada wiekowi Ziemi. Może być to zatem dowód potwierdzający słuszność teorii panspermii, wedle której życie na Ziemię zostało przyniesione z kosmosu. |
Eksperci sugerują, że na niektórych ciałach niebieskich mogą istnieć nawet rzeki, jeziora i płytkie morza, zamieszkane przez prymitywne organizmy. Na dowód Rosjanie przedstawili dane, potwierdzające obecność bakterii na meteorytach. Zalążki życia mogą podróżować na duże odległości również na kometach, na których mikroorganizmy pozostają zamrożone w lodzie. Zmiany temperatury, którym podlegają takie ciała nie zabiją wszystkich żyjących tam stworzeń, czego przykładem jest zdolność do adaptacji mikroorganizmów żyjących w pobliżu kominów hydrotermalnych na głębokości 2,2 km. Na Morzu Karaibskim można nawet znaleźć gatunek krewetek Rimicaris hybisae, które egzystują w takim nieprzyjaznym otoczeniu. Eksperci wyrazili również pogląd, że organizmy żywe mogą występować nawet na głębokości 19 kilometrów pod ziemią, gdzie funkcjonują w warunkach wysokiego ciśnienia i wysokich temperatur. Przypomniano, że drobnoustroje zostały odkryte też na obudowie ochronnej Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, co zmieniło koncepcję postrzegania biosfery. Teraz jej górną granicę podniesiono do 400 km. Bakterie, tak zwane ekstremofile, na Ziemi mogą przetrwać w gorących źródłach, lawie wulkanicznej i na dużych wysokościach, więc naukowcy wierzą, że mogą też przetrwać w przestrzeni kosmicznej. Rosyjscy eksperci przypomnieli, że Ziemia na początku swego istnienia, gdy jeszcze nie posiadała oceanów, przetrwała wielkie bombardowanie przez komety i asteroidy i już wtedy była zamieszkana przez pierwotne organizmy. |
Życie może rozprzestrzeniać się we wszechświecie niczym wirus |
Jeżeli teoria panspermii - która zakłada m.in., że życie dotarło na Ziemię z kosmosu np. za pośrednictwem planetoidy - jest prawdziwa, to konieczne jest określenie, w jaki sposób życie mogło rozprzestrzenić się w naszej galaktyce. Naukowcy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) uważają, że pomocne w tej kwestii mogą okazać się wzory matematyczne, dzięki którym będziemy również wiedzieć, gdzie należy szukać życia pozaziemskiego. Czy życie we wszechświecie występuje powszechnie? Henry W. Lin i Abraham Loeb zaproponowali teorię, która może wyjaśnić, jak życie rozprzestrzeniło się w Drodze Mlecznej. Obecnie nie wiadomo, czy materiał biologiczny mógłby rozsiać się z jednego |
|
układu gwiezdnego do drugiego przy pomocy nośników takich jak komety i asteroidy, czy też mogło dojść do tego za sprawą inteligentnych cywilizacji. Dwa przykłady z naszego podwórka: Słońce mogłoby tak "dmuchnąć" w naszą planetę (poprzez rozbłysk) że materiał rozsiałby się np. na Marsa. Ewentualnie ludzkość, wysyłając tam statek kosmiczny, może zupełnie przez przypadek zainfekować planetę bakteriami z Ziemi, które zapoczątkują nowe życie. Badania Lina i Loeba wskazują jednak, że w obu wymienionych sytuacjach powinniśmy dostrzec ten sam podstawowy wzór. Twórcy nowej teorii uważają, że życie mogło rozprzestrzenić się z jednego układu słonecznego do drugiego niczym wirus. Uczeni stwierdzili że skupiska form życia tworzyły się, rozwijały i "pokrywały się niczym bańki w garnku z wrzącą wodą". W takiej sytuacji wszechświat wypełniłby się życiem znacznie szybciej, niż w przypadku gdyby miało ono za każdym razem rozwijać się w sposób spontaniczny. |
Przeprowadzono najprecyzyjniejsze pomiary prędkości światła |
|
Naukowcy przeprowadzili testy spójności przestrzennej prędkości światła z 10 razy większą precyzją niż do tej pory. Przeprowadzone eksperymenty potwierdzają symetrię Lorenza Wyniki badań zespołu uczonych z The University of Western Australia i Humboldt University of Berlin potwierdziły prawdziwość symetrii Lorenza. Jest to kluczowy element teorii względności Einsteina, który mówi, że prędkość światła jest taka sama we wszystkich kierunkach. Eksperyment zakładał porównywanie czystych sygnałów mikrofalowych z szafirowych oscylatorów. Były one ustawione prostopadle do siebie, a co 100 sekund następowało obrócenie ich płaszczyzny. Częstotliwość sygnałów mikrofalowych była wprost powiązana |
z prędkością światła. Jeżeli w toku eksperymentu okazałoby się, że zmienia się ona w zależności od kierunku emisji, oznaczałoby to złamanie zasady symetrii Lorenza. Nic takiego nie obserwujemy, nawet 18 miejsc po przecinku. To niesamowite, że przyroda utrzymuje tak precyzyjną symetrię - powiedział Stephen Parker, jeden z autorów badań. Badacze pracują nad udoskonaleniem aparatury i wyposażeniem jej w nowe źródła światła, co pozwoli na dokonanie jeszcze precyzyjniejszych pomiarów. Dzięki temu zwiększymy czułość eksperymentu i zbadamy inne sfery, w których symetria Lorenza mogłaby zostać naruszona - dodał Parker. Wyniki badań zostały opublikowane w "Nature Communications". |
IceCube wykrył neutrina spoza Układu Słonecznego |
Detektor IceCube znajdujący się na Antarktydzie wykrył neutrina, które pochodzą spoza Układu Słonecznego. Grafika przedstawia jedno z najintensywniejszych przejść kosmicznych neutrin przez laboratorium IceCube na Biegunie Południowym Neutrina są cząstkami elementarnymi o znikomej masie i zerowym ładunku elektrycznym. Bardzo słabo oddziałują z materią, dlatego niezwykle trudno jest je wykryć. Powstają w gwałtownych procesach zachodzących w trakcie fuzji termojądrowej w gwiazdach, przy przechodzeniu cząstek promieniowania kosmicznego przez atmosferę, w ziemskich reaktorach jądrowych, a także przy powstawaniu supernowych. Teoretycznie ich emisja wiąże się również z występowaniem czarnych dziur. Najbliższym Ziemi źródłem neutrin jest Słońce i z tego też względu |
|
trudność wykrycia „tych właściwych”, spoza Układu Słonecznego, wzrasta. Należy oddzielić wyniki świadczące o słonecznym pochodzeniu. Na początku, w roku 2013, IceCube wykrył tylko dwa neutrina o energii wystarczającej by określić ich pochodzenie jako „pozasłoneczne”. Należało prowadzić eksperyment nadal, by wykryć więcej tych cząstek i uzyskać potwierdzenie wcześniejszych przypuszczeń. Dlatego detektor uruchomiono ponownie i… odebrano 35 tysięcy sygnałów, z czego 21 (dwadzieścia jeden jednostek) pochodziło spoza Układu Słonecznego, a prawdopodobnie także spoza Drogi Mlecznej (naszej galaktyki). IceCube jest złożonym detektorem optycznym, składającym się z tysięcy sensorów zatopionych w lodzie. Wykrywają one promieniowanie Czerenkowa. Jest to pośredni pomiar liczby neutrin. Kiedy neutrino oddziałuje z materią, wytwarzana jest ciężka, nietrwała cząstka mion, która w lodzie ma prędkość większą niż światło (ale nie większą niż prędkość światła w próżni). Przy przechodzeniu przez lód wytwarzane jest promieniowanie Czerenkowa. Promieniowanie Czerenkowa ma ścisły związek z osiągnięciem prędkości mionów większej niż prędkość fotonów w lodzie. Mechanizm promieniowania przypomina przekraczanie prędkości dźwięku w ośrodku materialnym, choć jest związany z elektromagnetyzmem. Wykrywanie neutrin z dalekich rubieży kosmosu jest jeszcze młodą dziedziną obserwacji astronomicznych, ale może prowadzić do głębszego zrozumienia skomplikowanych procesów zachodzących we wszechświecie. Takie procesy to na przykład: powstawanie gwiazd, wybuchy supernowych i zjawiska towarzyszące czarnym dziurom. Jak na razie nie odnaleziono pojedynczego źródła neutrin (w IceCube), jednakże aktualne sukcesy dobrze rokują tej dziedzinie badań. |
W tym miesiącu już trzykrotnie widziano UFO nieopodal ISS |
Przypadki obserwacji UFO w pobliżu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej stały się na przestrzeni ostatnich kilku lat bardzo częste. Mimo wszystko rzadko zdarza się, żeby w ciągu kilku tygodni podobna sytuacja miała miejsce aż trzy razy. Czy orbitalna stacja kosmiczna jest obserwowana przez istoty pozaziemskie Pierwszy przypadek miał miejsce 3 sierpnia, kiedy to podczas przemieszczania się zamontowanej na ISS kamery uchwycono różowe światło nieznanego pochodzenia. Ta obserwacja nie wzbudziła jednak większych kontrowersji, ponieważ z racji tego, że obiekt nie poruszał się w żaden sposób, uznano ją za najzwyklejszy błąd kamery. Drugi przypadek miał miejsce kilka |
dni później - 7 sierpnia. Kamera ISS uchwyciła obiekt w chwili, kiedy stacja znajdowała się nad częścią Ziemi pogrążoną w mrokach nocy. Udostępniony w sieci materiał nie jest co prawda najlepszej jakości, ale wyraźnie widać na nim dwa punkty świetlne poruszające się powoli w przestrzeni kosmicznej. Trzecia obserwacja miała miejsce 19 sierpnia i była niewątpliwie najbardziej niezwykła. Obiekt nie zbliżył się zbytnio do stacji, ale jest on wyraźnie widoczny na nagraniu. |
Asteroida minęła Ziemię. O wiele wcześniej i dalej, niż zakładano |
08-03-2016 15:18 Przeleciała obok nas
ponad dobę temu Asteroida minęła Ziemię w odległości 4,092,497 km
Asteroida 2013 TX68 minęła Ziemię po południu 7 marca. Odległość z
jaką przeleciała była o wiele większa niż wyliczyli astronomowie.
Nie spowodowała żadnych szkód wśród satelitów na orbicie. Możemy
odetchnąć z ulgą. Asteroida 2013 TX68 spokojnie minęła naszą planetę
nie powodując żadnych szkód. Do zdarzenia doszło 7 marca o godzinie
14:42, chociaż pierwotnie |
|
naukowcy sądzili, że przeleci 8 marca ok. godz. 1:06. W momencie przelotu znajdowała się w odległości 4,092,497 km od Ziemi, o wiele dalej niż pierwotnie zakładano. Początkowe wyliczenia wskazywały bowiem, że przeleci w odległości 24 tys. km, zagrażając naszym satelitom geostacjonarnym. Wróci za rok Średnica asteroidy wynosiła 30 metrów. Teraz będzie kontynuować swoją orbitę wokół Słońca i ponownie minie Ziemię 28 września 2017 r. Wówczas szansa zderzenia z naszą planetą będzie nie większa niż 1/25 mln, twierdzi NASA. Jednak astronomowie nie mogą dokładnie przewidzieć jego ruchów i nadali jej "kod warunkowy". Oznacza to, że asteroida jest na cenzurowanym i będzie dokładnie obserwowana. Gdyby trafiła w naszą planetę prawdopodobnie eksplodowałaby w atmosferze, wyzwalając tyle energii, co meteor z Czelabińska w 2013 roku. |
Na Marsie znaleziono wiadomość zapisaną alfabetem Morse'a? |
Choć taka wiadomość rozbudza wyobraźnię, to jednak dużo bardziej prawdopodobne, to jednak dużo bardziej prawdopodobne, to jednak dużo bardziej prawdopodobne, że uchwycone symbole są po prostu wydmami, utworzonymi przez silne wiatry występujące na powierzchni planety. Podłużne "kreski" zostały najpewniej utworzone przez wiatr wiejący w dwóch kierunkach, a "kropki" to tak zwane barchany, czyli wydmy sierpowate. Zdjęcie zostało wykonane 6 lutego 2016 roku i nie jest to pierwsza fotografia, na której uchwycono podobne symbole. Zdarzało się to już wcześniej, jednak dotychczas obraz nie był na tyle wyraźny, aby podjąć próbę ich interpretacji. Amatorzy badają Marsa Informacje z serii "Zaobserwowano na Marsie" to standard. Regularnie można natrafić na kolejne "odkrycia" astronomów-amatorów. Jak to możliwe? NASA udostępnia tysiące fotografii z powierzchni Marsa, jak i innych zbadanych obiektów. Zainteresowane tematem osoby analizują te fotografie, często znajdując na nich to, co chcą zobaczyć. Tak oto na przełomie ostatniego roku na Marsie odnaleziono obraz szczątków ryby. Miały one leżeć wśród marsjańskich skał w miejscu, przypominającym koryto wyschniętej rzeki. Stworzenie swoim wyglądem miało przypominać flądrę. Na odkrytej płaszczyźnie widać oczodół czaszki. |
Astronomowie odkryli tajemniczy sygnał z gwiazdy podobnej do Słońca |
Badania przy pomocy RATAN-600 były prowadzone przez zespół naukowców pod przewodnictwem Claudio Maccone, powiązanego z organizacją SETI. Więcej szczegółów jak na razie nie podano do publicznej wiadomości. Wg niektórych naukowców ten sygnał miał sztuczną charakterystykę i mógł być pozaziemskie źródło. Więcej informacji zostanie przekazanych na nadchodzącej konferencji IAC 2016, która rozpocznie się 26 września. Jak na razie wokół HD164595 wykryto jedną egzoplanetę, wielkości Neptuna, lecz krążącą stosunkowo blisko swej gwiazdy. |
Pojawiły się jednak głosy krytyczne: ten sygnał można wyjaśnić na wiele różnych sposobów, bez potrzeby wskazywania na obce cywilizacje. Sygnał może być związany z rozbłyskiem gwiezdnym, może pochodzić od satelity lub pochodzić z wielu innych kosmicznych źródeł. Dlatego też niektórzy żartobliwie nazywają ten sygnał prawdziwym “szumem medialnym". RATAN-600 to radioteleskop, umieszczony w południowej Rosji. Ten instrument jest zdolny odbierać fale radiowe w zakresie od 610 MHz do 30 GHz. Maksymalna rozdzielczość kątowa tego radioteleskopu to około 2 sekundy łuku. |
świecie teleskopem o średnicy indywidualne radia. Teleskop może pracować w trzech trybach: System dwóch lustro: sektorem pierścienia skupia fale do cylindrycznego lustra wtórnego i dalej na odbiornikach System trzech lustro: Liniowy lustro płaskie odbija fale do sektora południowego pierścienia, który z kolei skupia się na cylindrycznym średnie i na odbiornikach (lustro Periscope z Kraus typu układu) Cały pierścień: Do obserwacji w pobliżu zenitu cały pierścień może być stosowany |
wraz z stożkowej lustra wtórnego i jego odbiorców. Możliwe są jednocześnie niezależnych obserwacji w różnych oddzielnych azymutów: W ten sektor pierścienia stosuje się jedno z wtórnych jednostek lustro i odbiornik, przy czym później, które mogą być umieszczone na torach kolejowych - zaś innym sektorem w połączeniu z innym zwierciadła wtórnego może być wykorzystywane do niezależnej obserwacji. Przy długości 8 cm, efektywny obszar zbierający całego pierścienia wynosi 1000 metrów kwadratowych (11,000 sq ft) z |
rozdzielającego siły w płaszczyźnie poziomej 1 arcminute. RATAN-600 działa przede wszystkim jako teleskop tranzytowego, w którym obrót Ziemi jest wykorzystywana do zamiatania ostrość teleskopu poprzek przedmiotu obserwacji. Radio Frequency obserwacje mogą być wykonane w paśmie częstotliwości 610 MHz do 30 GHz, ale przede wszystkim w centimetric fal, z rozdzielczością kątową maksymalnie 2 sekundy kątowej. Obserwacja Słońca na falach radiowych, w szczególności z korony słonecznej, był od dawna przedmiotem programu naukowego Ratan-600 za. To również przyczyniło się do obserwacji radiowych dla SETI projektu. RATAN-600 nie został cięty przez problemy techniczne sąsiedniej BTA-6, a na ogół było duże zapotrzebowanie od pierwszej operacji w połowie 1974 roku. |
We wnętrzu Ziemi odkryto ogromne struktury |
Naukowcy odkryli dwie gigantyczne struktury znajdujące się we wnętrzu Ziemi. Umieszczone są po przeciwległych stronach planety i mają wielkość kontynentów. Każda z tych struktur jest niemal 100 razy większa od Mount Everestu i wspiera się na jądrze Ziemi, na głębokości 2900 km. Zlokalizowane są mniej więcej w połowie planety. Badania sejsmiczne wskazują, że odkryte formacje mają inny skład niż reszta ziemskiego płaszcza. |
Czy na biegunach znajdują się ukryte wejścia do wnętrza Ziemi |
Według obowiązującej wiedzy, Ziemia jest zbudowana z warstw. Na samej górze mamy skorupę ziemską, czyli to, co widzimy dookoła. Pod nią znajduje się warstwa płaszcza, a pod nią ciekłe jądro zewnętrzne i stałe żelazne jądro wewnętrzne. Nowe struktury odkryto pod Pacyfikiem i między Afryką a Atlantykiem, nieoczekiwanie wspierają one wyśmiewaną przez lata teorię pustej Ziemi. Przypomnijmy zatem czego ona dotyczy. W 1692 roku, znany astronom, Edmund Halley, zaproponował hipotezę, wedle której we wnętrzu Ziemi znajduje się pusta przestrzeń. Sugerował, że pod ziemią znajdują się dwie puste struktury o grubości około 800 km znajdujące się naprzeciw siebie. |
Zdaniem Halleya, obie struktury oddziela atmosfera i obracają się one z różną prędkością posiadając dzięki temu własne pola magnetyczne. W 1818 roku ideę tą podchwycił amerykański uczony, John Cleves Symmes, który zaproponował, że we wnętrzu Ziemi znajdują się cztery puste przestrzenie o grubości 1300 km. Stwierdził, że można się do nich dostać na biegunach, które jego zdaniem zawierają wejście do tego podziemnego świata. Cleves Symmes próbował nawet zorganizować ekspedycję na biegun północy, ale ostatecznie nie znalazł finansowania i pomysł upadł. Postacią, której nie sposób nie wspomnieć w tym kontekście jest też amerykański admirał Richard E. Byrd. Wejścia do podziemnego świata, poszukiwał od 1926 roku, kiedy przeleciał samolotem nad biegunem północnym. Trzy lata później dokonał oblotu bieguna południowego. |
Pierwszą ekspedycję w poszukiwaniu wejścia do wnętrza Ziemi odbył w 1947 roku. Przymierzył wtedy 2750 km i jak sam mówił, jego celem było osiągnięcie tego, co znajduje się poza biegunem, a co uważał za "Wielką Enigmę". Prawdopodobnie Byrd wiedział o tym, że próby odkrycia wejścia do podziemnego świata podjęli też Niemcy. W każdym razie wiele osób jest zdania, że wejście do pustej Ziemi istnieje. Mają tego dowodzić zdjęcia satelitarne bieguna północnego wykonane w 1968 roku. Widać na nich otwór, który, może wskazywać na to, że jest zakończeniem jednej z pustych struktur. Jednak do dzisiaj oficjalnie nie potwierdzono tego znaleziska. Dopiero w 2014 roku zaplanowano ekspedycję w poszukiwaniu wejścia do tego podziemnego świata - "The Nord Pole Inner Earth Expedition", ale ponoć w tajemniczych okolicznościach zaczęli ginąć jej organizatorzy. Z tego powodu przedsięwzięcie miało zakończyć się fiaskiem. Przez wiele lat teoria pustej Ziemi była wyszydzana jako absurdalna. |
Czy fantastyczne teorie o pustej Ziemi zostaną kiedyś potwierdzone? |
Prawda wychodzi stopniowo. Parę lat temu dowiedzieliśmy się, że głęboko pod ziemią znajduje się bardzo dużo wody. Więcej niż w ziemskich oceanach. Teraz dowiadujemy się, że puste przestrzenie prawdopodobnie istnieją, tak jak przewidywano. Jakie będzie kolejne odkrycie? |
Naukowcy ustalili, kiedy dojdzie do przebiegunowania ziemskiego pola magnetycznego |
Kolejne przebiegunowanie powinno być możliwe dopiero za około 25 milionów lat |
Amerykańscy naukowcy ustalili częstotliwość inwersji pola magnetycznego, objawiającą się przesunięciem bieguna magnetycznego Ziemi. Wyniki badań, opublikowanych na platformie arXiv.org, mają pozwolić przewidzieć termin tego wydarzenia w przyszłości. Naukowcy wierzą, że przebiegunowanie to proces trwający kilka tysięcy lat i prowadzi do gwałtownego, lecz chwilowego osłabienia pola magnetycznego Ziemi. Jak wskazują eksperci, inwersja geomagnetyczna występuje co około 26 milionów lat. Ostatni raz takie zdarzenie miało miejsce około 700 tysięcy lat temu. W konsekwencji kolejne powinno być możliwe dopiero za około 25 milionów lat. |
W swoich badaniach autorzy przeprowadzili analizy danych paleomagnetycznych z ostatnich 375 milionów lat. Wcześniej zakładano, że zmiana biegunowości pola odbywa się w odstępach co 16 milionów lat. Teraz okazuje się, że ten interwał jest nawet dłuższy. Naukowcy przyznali, że skutkiem nieuchronnego przebiegunowania będzie gwałtowne osłabienie pola magnetycznego Ziemi. W rezultacie do powierzchni planety będzie docierać znacznie więcej szkodliwego promieniowania kosmicznego, co z pewnością odbije się na wszelkich organizmach żywych. |
Astronomowie odkryli drugą gwiazdę ze Strefą Dysona |
Odkryta ponad 2 lata temu gwiazda w konstelacji Łabędzia charakteryzuje się nietypowymi i nieregularnymi spadkami jasności, które sięgały nawet 20 proc. Naukowcy nie wiedzą, czy to tajemnicze zjawisko może mieć związek z orbitującym wokół gwiazdy obłokiem pyłu, czy też mamy do czynienia z instalacją zaawansowanej cywilizacji pozaziemskiej. Tymczasem astronomowie donoszą, że zidentyfikowali właśnie kolejną gwiazdę, u której zaobserwowano jeszcze większe spadki jasności. |
Czy jest Sfera Dysona? To hipotetyczna megastruktura opisana przez amerykańskiego fizyka i futurologa Freemana Dysona w "Science". Jak czytamy w Wikipedii: "Zgodnie z założeniami autora odpowiednio zaawansowana cywilizacja byłaby zdolna do wybudowania ogromnej konstrukcji, która całkowicie otaczałaby gwiazdę, umożliwiając wykorzystanie prawie całej energii wypromieniowywanej przez gwiazdę na użytek cywilizacji". Zacznijmy od tego, że obserwując odległą gwiazdę można dostrzec bardzo niewielkie spadki jasności. Gdy dochodzi do tranzytu egzoplanety na tle tarczy gwiazdy, jej jasność może spaść maksymalnie o 1 proc. W przypadku KIC 8462852 spadki jasności wynoszą nawet 20 proc., co wskazuje, że jakiś wielki obiekt może po prostu zasłaniać tę gwiazdę. Nie zdołaliśmy jeszcze rozwiązać tej zagadki, a już mamy kolejną na głowie. |
Co przesłania gwiazdę EPIC 204278916? |
EPIC 204278916 to gwiazda, którą odkryto już w 2014 roku dzięki Teleskopowi Kosmicznemu Kepler. Gwiazda ta posiada rozmiary zbliżone do naszego Słońca, lecz jej masa jest mniejsza o około połowę. Naukowcy prowadzili obserwacje tego ciała niebieskiego przez prawie 79 dni i dokonali zaskakującego odkrycia - nieregularne spadki jasności wynosiły nawet 65 proc. Eksperci mają oczywiście więcej niż jedno wyjaśnienie dla tego fenomenu. |
Sfera Dysona działa na wyobraźnię - powyżej wizualizacja "roju" kolektorów orbitujących wokół gwiazdy. Fot. bytes) Liftarn |
Pierwsza propozycja mówi o masywnym roju komet, zaś według drugiej, gwiazda może obracać się z tak dużą prędkością, że dochodzi do jej spłaszczenia, przez co na biegunach istnieją wyższe temperatury a równik jest odpowiednio zaciemniony. Mniej wiarygodne wyjaśnienie, które jednak nie zostało odrzucone głosi o tzw. Sferze Dysona - hipotetycznej megastrukturze, opisanej prawie 60 lat temu przez Freemana Dysona. Jest to instalacja, która miałaby otaczać gwiazdę w celu gromadzenia energii na użytek odpowiednio zaawansowanej cywilizacji. Mamy zatem dwie interesujące gwiazdy do zbadania. Astronomowie będą prowadzić kolejne obserwacje tych obiektów, aby wyjaśnić czy gwiazdy są po prostu zasłaniane przez gruz kosmiczny, czy też mamy do czynienia z czymś bardziej niezwykłym. |
Komety czy technologia obcych - co przesłania gwiazdę KIC 8462852? |
Okresowo przygasająca gwiazda nie daje spokoju uczonym – tym bardziej, że podano w wątpliwość teorię opartą na grupie komet, które mają rzekomo przesłaniać ten tajemniczy obiekt. |
Gwiazda przygasa okresowo. Czasami jej jasność zmniejsza się nawet o 20 proc. Naukowcy natychmiast zaczęli się zastanawiać, co może być tego przyczyną, skoro przejście planety wielkości Jowisza mogłoby zablokować co najwyżej 1 proc. światła. Jedna z teorii zakłada struktury pochłaniające energię słońca, umieszczone w przestrzeni przez obcą cywilizację. Inna i wciąż obowiązująca opiera się na grupie komet. Zagadnienie dodatkowo komplikuje odkrycie, według którego ilość światła zmniejszyła się istotnie od ubiegłego stulecia, co jest oczywiście niemożliwe w kontekście zachowania samego obiektu. |
Grafika ilustracyjna |
Tutaj należy przywołać teorię grupy komet okresowo przesłaniających obiekt. Naukowcy obliczyli, że dla jednorazowego przyciemnienia wystarczyłoby około 36 potężnych głazów o długości 200 m każdy. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę zmiany odnotowane na przestrzeni kilkudziesięciu lat, to takich komet musiałoby być 648 tysięcy, co jest oczywiście mało prawdopodobne - czytamy na łamach serwisu PopSci. Naukowcy postanowili poszukać rozwiązania w innym miejscu - w wynikach gromadzonych na przestrzeni lat. Szybko okazało się, że zmiany wynikają najprawdopodobniej ze stosowania różnych teleskopów - szczególnie w latach 80. i 90. Jeśli za rozbieżności faktycznie odpowiada aparatura, to obserwowane obecnie zmiany wynikają z obecności wspomnianych 36 komet. Jednocześnie nieco mniej wiarygodna staje się teoria oparta na obcych strukturach pochłaniających energię gwiazdy. W stronę gwiazdy KIC 8462852 wymierzonych jest coraz więcej teleskopów, więc możemy oczekiwać kolejnych, ciekawych informacji. |
Starożytne cywilizacje budowały sztuczne wyspy |
Wieki przed tym jak Dubaj i Chiny rozpoczęły budowanie sztucznych wysp, lud Calusa zamieszkujący południowo-zachodnią Florydę usypywał z muszli podobne konstrukcje, na których powstawały osiedla. Stolicą królestwa Calusa była wyspa znana jako Mound Key. Nowe badania interdyscyplinarne prowadzone przez Victora Thompsona z Uniwersytetu Georgia odkryły nowe informacje na temat wyspy Mound Key. |
|
- Nasze badania pokazują adaptację
ludzi na wodach przybrzeżnych Florydy do podtrzymania dużej
populacji. Lud Calusa stanowiła złożona grupa zajmująca się
łowieniem ryb, polowaniami i zbieractwem. Okazuje się, że lud ten
także potrafił przekształcać otoczenie. Dzisiaj Chiny i Dubaj tworzą
sztuczne wyspy. Lud Calusa robił to już dawno temu - powiedział
Thompson. Zespół Thompsona przeprowadził intensywne badania na Mound
Key w latach 2013-2014. Naukowcy przeprowadzali liczne odwierty i
datowanie izotopowe. |
Okazało się, że wyspa została zbudowana głównie z muszli, kości i innych przedmiotów wyrzuconych na brzeg. Zazwyczaj w tego typu przypadkach starszy materiały budowlane znajdują się pod młodszymi. Na Mound Key jest inaczej. To wskazuje, że lud Calusa nie tylko usypał wyspę, ale także ją przebudowywał, by lepiej dostosować ją do własnych celów. - Jeżeli spojrzeć na wyspę, można zauważyć pewną symetrię. Najwyższe wzniesienia znajdują się 10 m nad obecnym poziomem wody. Mówimy tu o setkach milionów muszli. Gdy lud Calusa już wybudował wyspę, potem wielokrotnie ją przerabiał - dodał Thompson. Thompson wysnuł hipotezę, że wyspa została zamieszkana tuż po jej stworzeniu i była sukcesywnie rozbudowywana. W chłodniejszych okresach, gdy poziom morza obniżał się, lud Calusa opuszczał wyspę. Gdy warunki klimatyczne i dostępność ryb poprawiała się, tubylcy na nowo zamieszkiwali wyspę. I tak cyklicznie. |
Lud Calusa był potężny i kontrolował większość południowej Florydy, gdy Hiszpanie przybili na Mound Key w XVI wieku. Europejscy odkrywcy byli zaskoczeni, bo po raz pierwszy spotkali się z tak potężnym ludem, który nie żył z rolnictwa, a rybołówstwa. Na Mound Key o łącznej powierzchni 51 ha mieszkało ok. 1000 osób. Budowali oni małe ogródki działkowe oraz zbiorniki wodne, w których trzymali nadmiar złowionych ryb i skorupiaków. |
Lud Calusa budował sztuczne wyspy długo przed nami |
- Lud Calusa miał całkiem odmienne spojrzenie na życie, ponieważ był oparty na rybołówstwie, a nie rolnictwie, co ostatecznie doprowadziło do napięć z Hiszpanami. Mamy historyczne dokumenty w języku hiszpańskim na temat budynków i interakcji z ludem Calusa w latach 1500-1600 - dodał Thompson. Aby dowiedzieć się więcej na temat ludu Calusa, zespół Thompsona już wkrótce powróci na Mound Key przeprowadzić kolejne badania. Są one finansowane m.in. przez National Geographic Society. |
Jest "polska" Tatooine! |
To efekt polegający na lekkim zakrzywieniu promieni świetlnych na masie znajdującej się miedzy źródłem światła a obserwatorem. W tym wypadku okazało się, że do mikrosoczewkowania dochodzi na więcej, niż dwóch obiektach kosmicznych. Nie było jednak możliwe, by z pomocą tej metody potwierdzić, co było tym trzecim obiektem. Pozwoliły na to dopiero obserwacje prowadzone później z pomocą teleskopu kosmicznego Hubble'a. Na podstawie tych obserwacji policzono, że OGLE-2007-BLG-349 jest gazowym olbrzymem o rozmiarach Saturna i okrąża układ dwóch czerwonych karłów w odległości około 480 milionów kilometrów. Same gwiazdy dzieli odległość zaledwie 11 milionów kilometrów. Zdecydowana większość odkrytych do tej pory planet pozasłonecznych krąży wokół pojedynczych gwiazd. Naukowcy podejrzewają jednak, że układów typu Tatooine może być w istocie bardzo wiele. Do tej pory odkryto kilka z nich, wszystkie z pomocą specjalnie przeznaczonego do "polowania" na planety teleskopu Keplera. Opisane w najnowszej pracy odkrycie jest pierwszym, w którym w znalezieniu takiego układu pomogło zjawisko mikrosoczewkowania grawitacyjnego. "Eksperyment OGLE zarejestrował do tej pory około 17000 przypadków mikrosoczewkowania, ale po raz pierwszy udało się potwierdzić, że zjawisko to jest wywołane układem planety krążącej wokół dwóch gwiazd" - mówi prof. Udalski. To daje interesujące perspektywy. O ile teleskop Keplera wskazuje systemy, w których planeta przechodzi przed tarczą swej gwiazdy i w związku z tym pomaga znaleźć planety na ciasnych orbitach, zjawisko mikrosoczewkowania może pomóc w poszukiwaniu planet, które krążą w znacznie większej odległości. |
Charon wykradł część atmosfery Plutona |
które nadają temu regionowi oraz całemu Plutonowi charakterystyczny czerwony kolor. - Jest to pierwszy znany nam przykład ucieczki atmosfery planety na powierzchnię jej księżyca. Pluton zachowuje się jak artysta wykonujący graffiti, malujący bieguny Charona na czerwono. Takie rzeczy mogą być dość powszechne, ale nie mieliśmy do tej pory okazji się im przyjrzeć z bliska - powiedział dr Grundy. Z artykułu opublikowanego w "Nature" wynika, że głównym mechanizmem odpowiadającym za powstanie czerwonej plamy na Charonie jest jej zdolność do przetrwania ekstremalnie niskich temperatur. Nachylenie i orbita układu Pluton-Charon w odniesieniu do Słońca umożliwia długie, mroźne zimy, które trwają już od ponad 100 lat. Metan jest uwięziony w czasie mroźnej zimy, a kiedy przychodzi wiosna, jest konwertowany w tholiny o zabarwieniu czerwonym. Tholiny powstają, gdy związki organiczne - takie jak metan - zostają wystawione na działanie promieniowania ultrafioletowego. Metan jest zbyt niestabilny, by utrzymać się na księżycu i przemienić się sam z siebie, ale sezonowe warunki panujące na biegunach są tym, co robi różnicę. Zespół astronomów już wcześniej sugerował, że metan z atmosfery Plutona jest uwięziony na północnym biegunie księżyca. Astronomowie uważają, że ten konkretny przypadek nie jest niczym wyjątkowym. Podobne sytuacje mają miejsce także w wielu innych układach ciał niebieskich planeta-księżyc. |
Z ziemskiej atmosfery znika tlen |
Gaz ten jest stale poddawany recyklingowi przez ludzi, zwierzęta, rośliny, a nawet skały. Badanie rdzeni lodowych to najdokładniejszy znany nam sposób pomiaru poziomu tlenu w ziemskiej atmosferze. - Zrobiliśmy tę analizę bardziej z ciekawości, niż z zamiaru uzyskania konkretnych wyników. Nie wiedzieliśmy, czy ilość tlenu będzie rosła, spadała czy zostanie na stałym poziomie. Okazuje się, że w najnowszej historii Ziemi poziom tlenu wyraźnie spada - powiedział Daniel Stolper, jeden z autorów badań. Jedną z głównych hipotez dotyczących spadku poziomu tlenu w ziemskiej atmosferze jest wzrost erozji. Inną możliwą przyczyną są długotrwałe zmiany klimatyczne - w ciągu ostatnich kilku milionów lat zaobserwowaliśmy niewielki spadek globalnych temperatur, mimo że Ziemia wyraźnie nagrzewa się w ciągu ostatniego pół wieku. Przed rozpoczęciem spalania ogromnych ilości paliw kopalnych, ziemskie oceany bardzo powoli chłodziły naszą planetę, jednocześnie zużywając więcej tlenu z atmosfery. Teorie te wciąż czekają na potwierdzenie. W ciągu pierwszych kilku miliardów lat, ziemska atmosfera niemal całkowicie była pozbawiona tlenu. Ewolucja cyjanobakterii spowodowała gwałtowny wzrost poziomu tlenu, umożliwiając życie zwierzętom i ludziom. Obecnie ok. 21 proc. powietrza, którym oddychamy składa się z tlenu (reszta to azot, argon i dwutlenek węgla). |
Międzynarodowy atlas chmur |
Ważą miliony ton, wypiętrzają się na wysokość nawet kilkunastu kilometrów i przepływają zwykle niemal niepostrzeżenie nad naszymi głowami. Ten stale zmieniający się ocean z wody, pyłu i lodu wciąż kryje niezliczone zagadki. Międzynarodowy atlas chmur, który ukaże się w 2017 roku, ma wyjaśnić wiele z nich. Na „piąty ocean” składa się niemal 15 bilionów ton wody, które dzień w dzień wiszą nad naszymi głowami. Około 60% powierzchni Ziemi jest stale zasłonięta chmurami. Dzieli się je na dziesięć rodzajów, występują na trzech piętrach wysokościowych i są częścią złożonego, bezustannie zmieniającego się systemu. |
Fascynujące jest to, że każda ma inny kształt oraz budowę, które często bardzo szybko się zmieniają. Łączy je jedno: geneza. Aby z wilgoci zawartej w powietrzu mógł powstać zalążek chmury, niezbędne są jądra kondensacji, na których zaczną tworzyć się kropelki. W tej roli mogą wystąpić m.in. pyłki roślinne, kryształki soli morskiej, maleńkie cząsteczki sadzy, a nawet bakterie. Dokładny mechanizm narodzin chmur wciąż jednak pozostaje dla naukowców zagadką. W celu lepszego zbadania podniebnych gigantów Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) wystosowała apel do fotografów z całego świata, by przysyłali ich zdjęcia. Pozwoli to wzbogacić międzynarodowy atlas chmur. Jego nowa edycja ma się ukazać najpóźniej w 2017 roku. Będzie służył pomocą m.in. marynarzom i pilotom w rozróżnianiu ponad stu kombinacji chmur pod względem ich znaczenia dla rozwoju pogody. |
Meteorolodzy mają ponadto nadzieję, że dzięki fotografiom odkryją ich nowe gatunki i odmiany. "Świat Wiedzy" już teraz przedstawia najbardziej fascynujące podniebne formacje. Jak powstaje downburst? Siedzący na pokładzie helikoptera Jerry Ferguson oniemiał, gdy zobaczył olbrzymią wieżę z chmur spiętrzającą się nad Phoenix, miastem zbudowanym na pustyni w amerykańskiej Arizonie. To, co wyglądało jak olbrzymi grzyb atomowy, było w rzeczywistości ogromnym „wodospadem”. Zjawisko to, określane przez meteorologów jako downburst, |
to silny prąd zstępującego powietrza, który pojawia się w strefie chmur burzowych. Kiedy zimne powietrze opada, zderza się z powierzchnią Ziemi i rozchodzi promieniście, osiągając prędkość do 160 km/h. Ciągnie przy tym za sobą miliony litrów wody oraz grad, którego średnica może osiągać nawet kilka centymetrów. Takie chmurowe wieże mogą sięgać aż do stratosfery i wyzwalać energię porównywalną z wybuchem bomby atomowej. Czy to nowy rodzaj chmur? Meteorolodzy rozróżniają dziesięć rodzajów chmur, ale pewna zagadkowa formacja, odkryta dekadę temu, uparcie wymykała się tej systematyce do tego stopnia, że specjalnie dla niej wprowadzono osobną odmianę – po raz pierwszy od 60 lat! Tym, co odróżnia tzw. asperatusy (co w tłumaczeniu znaczy tyle co „wzburzone”) od innych chmur, jest ich nierówna i bardzo pofałdowana podstawa. Ta formacja bardzo rzadko pojawia się w Polsce, za to w USA jest obserwowana regularnie – zwłaszcza na obszarach Wielkich Równin na wschód od Gór Skalistych. |
Po jakich chmurach piloci surfują najchętniej? Są marzeniem szybowników – o ile da się utrzymać bezpieczny dystans od strefy zagrożenia. Chmury soczewkowate (altocumulus lenticularis) powstają, gdy silny prąd powietrza napotyka przeszkodę w postaci pasma górskiego. Najpierw wzbija się po dowietrznej ich stronie, po czym opada po zawietrznej. Wykorzystując moc tego prądu szybowiec może wzbić się na wysokość powyżej 10 000 metrów! Przy dostatecznej wilgotności powietrza formują się chmury o charakterystycznym, soczewkowym kształcie. Strefa, w której obserwuje się zafalowanie w przepływie powietrza, |
może obejmować dwudziestokrotność względnej wysokości pasma górskiego, dlatego stanowi zagrożenie również dla dużych samolotów pasażerskich. Ile może ważyć chmura? Masa chmury zależy od trzech czynników: jej rozmiarów, wodności oraz temperatury powietrza. – Typowa chmura występująca przy ładnej pogodzie, mająca powierzchnię 100 na 100 metrów i grubość jednego kilometra waży od 5000 do 10 000 kilogramów – wyjaśnia meteorolog Eberhard Reimer. W porównaniu z nasyconymi wodą chmurami burzowymi typu cumulonimbus mammatus jest przedstawicielką wagi lekkiej. "Chmura burzowa może ważyć ponad 1,5 mln ton, a w przypadku burz tropikalnych, nawet miliardy" - twierdzi meteorolog Björn Alexander. |
Wszechświat wypełniony (sztuczną) inteligencją |
Od najdawniejszych lat zastanawiamy się, czy jesteśmy sami we wszechświecie. Pytanie to wciąż pozostaje bez odpowiedzi, choć być może poważny błąd zrobiliśmy już na wstępnym etapie rozważań. Co jeżeli nasi kosmiczni sąsiedzi to nie istoty organiczne, tylko... inteligentne maszyny? Od ponad stu lat zostawiamy swoje ślady w kosmosie. Jeden z pierwszych sygnałów wyemitowanych poza Ziemię - transmisja Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1936 r. zorganizowanych na terenie III Rzeszy - w tym roku minie kilka potencjalnie nadających się do zamieszkania planet. Pierwszy sezon "Gry o Tron" dotarł już do najbliższej gwiazdy poza Układem Słonecznym. Szanse na to, że ktoś go przechwyci jest spora. Dlaczego zatem E.T. jeszcze do nas nie "zadzwonił"? E.T. nie oddzwania Odkrycie życia pozaziemskiego będzie prawdopodobnie najważniejszym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Naukowcy wciąż jednak się spierają, czy poza Ziemią istnieją inteligentne cywilizacje? Bo tego, że życie w jakiejś postaci występuje we wszechświecie możemy być niemal pewni. Można założyć, że w naszym najbliższym kosmicznym sąsiedztwie nie ma inteligentnych cywilizacji - w przeciwnym razie by się z nami skontaktowali. Chyba, że nie wyewoluowali poza proste organizmy jednokomórkowe lub są tak zaawansowani, że nie mieliby o czym z nami rozmawiać. Używając teleskopu WISE (Wide-field Infrared Survey Explorer), w ramach programu Glimsping Heat from Alien Technologies Survey (G-HAT), NASA przeszukała 100 tys. galaktyk i nie znalazła w nich żadnych jednoznacznych śladów obecności zaawansowanego życia. |
60. ubiegłego wieku zasugerował, że zaawansowane cywilizacje pozaziemskie będzie można wykryć poprzez detekcję emisji średniej podczerwieni. Dopiero najnowocześniejsze współczesne teleskopy - jak WISE - są w stanie dokonywać takich pomiarów. W związku z tym, zespół Wrighta przejrzał ponad 100 tys. najbardziej obiecujących galaktyk, emitujących duże ilości promieniowania podczerwonego. - Wykryliśmy ok. 50 galaktyk, które cechuje wysoka emisja w średniej podczerwieni. Nie mamy pewności czy źródło tego promieniowania jest naturalne, czy pochodzi od obcych cywilizacji. |
Cyloni gdzieś tam są |
Nie są nawet istotami organicznymi. - Jeżeli odbierzemy sygnał z drugiego końca wszechświata, nie ma co się spodziewać, że po drugiej stronie będzie siedział protoplzazmatyczny obcy z mikrofonem - powiedział Seth Shostak, jeden z twórców programu SETI (Search for Extraterrestrial Inteligence). SETI aktywnie szuka oznak inteligentnego życia pozaziemskiego od ponad pół wieku. Pomimo kilku niejednoznacznych przypadków, do tej pory nie udało się zdobyć żadnego konkretnego dowodu potwierdzającego istnienie kosmitów. Ale rozważając, jak mogą wyglądać przedstawiciele zaawansowanych cywilizacji pozaziemskich, powinniśmy rozważyć naszą własną przyszłość. |
Hipoteza Shostaka ma rację bytu, ale oznaczałaby, że organiczne istoty, które stworzyły te sztuczne inteligencje, już dawno nie żyją. Mając odpowiednio zaawansowaną technologię, w ciągu 50 lat można zbudować nie tylko urządzenie znacznie mądrzejsze od wszystkich poprzednich maszyn, ale także mądrzejsze od wszystkich ludzi razem wziętych. |
Pytanie brzmi,
czy gdy AI uzyska świadomość i zdefiniuje własne cele, nie
zadecyduje, że |
Przykładów samoświadomych maszyn nie trzeba daleko szukać - od Terminatora, przez Cylonów z serialu "Battlestar Galactica", po buntujące się maszyny w świecie "Westworld" - to wszystko nie jest tak od nas odległe, jak by się mogło wydawać. Rozwój sztucznej inteligencji, porzucenie ciał z krwi i kości i przeniesienie świadomości do trwalszej jednostki (albo internetu?), wydaje się logicznym krokiem ewolucji. Ale nie jest to to jedyna droga, którą może podążać zaawansowana technologicznie cywilizacja. Być może stworzenie sztucznego życia, nadanie silikonowemu mózgowi cech organicznych nigdy nie będzie możliwe. Niezależnie od miejsca we wszechświecie i posiadanych technologii. |
Ludzie zamknięci w puszkach |
Powszechnie wiadomo, że bez wsparcia maszyn, człowiek nie wytrzymałby w przestrzeni kosmicznej nawet kilku minut. Niebezpieczne są nie tylko najbardziej oczywiste skutki przebywania w kosmosie, takie jak brak tlenu, nieważkość czy promieniowanie mikrofalowe, ale także te długoterminowe, wciąż nam nieznane. Nikt wciąż tak naprawdę nie wie, jaki wpływ na organizm człowieka mogą mieć długodystansowe misje kosmiczne. A przecież podróż na Marsa, tylko w jedną stronę, zajęłaby prawie 6 miesięcy. Skutki psychologiczne tak długiego przebywania w ciasnym i zamkniętym miejscu są trudne do wyobrażenia. Niedawno pojawiły się nawet sugestie, że podróż na Marsa astronauci mogą przypłacić nawet demencją. Nic dziwnego, że coraz śmielej myślimy o wysyłaniu w kosmos "sztucznych ludzi", o ile oczywiście takowych uda się stworzyć. |
- Wierzę, że długoterminowa przyszłość rasy ludzkiej leży w kosmosie. Przez najbliższe setki lat trudno będzie uniknąć Ziemi katastrofy, która pozwoli jej trwać przez miliony kolejnych. Ludzkość nie powinna trzymać wszystkich jajek w jednym gnieździe - wyjaśnił Hawking. Dlatego właśnie poszukiwanie sztucznej inteligencji poza Ziemią, nie jest bardziej odrealnione od wypatrywania sygnału od szarych ludzików z dużymi głowami. Skoro zaawansowana postać androidów obdarzonych inteligencją wydaje się być ostatecznym celem ludzkości - w kontekście misji kosmicznych, które z kolei są powiązane z naszym przetrwaniem - to można założyć, że podobna cywilizacja na drugim końcu wszechświata, będzie miała podobne. I albo będzie dążyła do ich realizacji, albo będą one już wykonane. |
Czekając na kontakt |
Skoro wszechświat jest tak duży, to jak znaleźć przysłowiową igłę w stogu siana i namierzyć pozaziemskie sztuczne inteligencje? Program SETI wykorzystuje szereg radioteleskopów w Kalifornii, które są skierowane na systemy gwiezdne, w których odkryto planety oraz teleskopy umieszczone na orbicie, takiej jak Kosmiczne Obserwatorium Kepler. Naukowcy starają się namierzyć planety obdarzone atmosferą i oceanem - takie, gdzie mogłoby rozwinąć się życie, jakie znamy. Ale inteligentne maszyny mogą występować wszędzie. |
Gdy Jocelyn Bell odkrył pierwszy z tych sygnałów w 1967 r., był przekonany, że to sygnał od inteligentnych cywilizacji pozaziemskich. To właśnie dlatego, SETI jest dobrym programem do poszukiwania życia w kosmosie, ale w perspektywie krótkoterminowej. Jeżeli faktycznie zależy nam na kontakcie z przedstawicielami obcej rasy, powinniśmy wypatrywać syntetycznych inteligencji. Dobrym pomysłem jest jednoczesne nadawanie sygnałów poza Układ Słoneczny. Kilka lat temu pomysł ten skrytykował Stephen Hawking, który wyjaśnił, że "patrząc na siebie możemy wnioskować, że inteligentne życie może przekształcić się w coś, czego nie chcielibyśmy spotkać." - Nie zgadzam się z Hawkingiem. SETI ponadto nie daje możliwości nadawania informacji. Sygnały radiowe i telewizyjne nie mają takiej mocy, jak się niektórym wydaje. Może minąć bardzo dużo czasu, zanim pojawi się odpowiedź. W zależności od tego, jak blisko są obcy - podsumował Shostak. Jesteśmy coraz bliżej uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy jesteśmy sami we wszechświecie. Być może pojęcie "syntetycznego życia" wciąż jest dla nas zbyt abstrakcyjne, ale i dla niego znajdzie się miejsce między miriadami gwiazd. |
Na północnym biegunie Księżyca odkryto tajemniczy obiekt |
Księżyc. |
Jako pierwszy głos zabrał znany ufolog, Scott C. Waring. Powiedział on między innymi, że obiekt wygląda, jak gigantyczna okrągła wieża, na szczycie której wisi płaski sufit, rzucający cień na całą konstrukcję. Badacz stwierdza, że jest to kolejny dowód na występowanie na księżycu obiektów niezidentyfikowanego pochodzenia. |
Waring kwestionuje hipotezę, że taka budowla powstała pod auspicjami tajnych rządów, ale uważa jednocześnie, że jej istnienie może mieć związek z przedstawicielami obcej pozaziemskiej inteligencji. |
Najbardziej okrągły obiekt we wszechświecie |
KIC 11145123 to najbardziej okrągła gwiazda znana współczesnej nauce. Zespół uczonych z Instytutu Maxa Plancka i Uniwersytetu w Getyndze, kierowany przez Laurenta Gizona, używając astrosejsmologii (badanie oscylacji gwiazd), zmierzył eliptyczność wolno rotującej gwiazdy. Okazało się, że różnica między promieniem biegunowym i równikowym wynosi w jej przypadku zaledwie 3 km. Liczba ta nabiera dodatkowego znaczenia, gdy weźmiemy pod uwagę, że średni promień gwiazdy to 1,5 mln km. "Kepler 11145123 to najbardziej okrągły obiekt naturalny, jaki kiedykolwiek udało się zmierzyć. Gwiazda ta jest znacznie bardziej okrągła niż Słońce" - stwierdził Gizon. Powszechnie wiadomo, że wszystkie gwiazdy rotują, a tym samym są spłaszczane przez siłę odśrodkową. Im szybszy obrót, tym silniejsza siła odśrodkowa, a tym samym większe spłaszczenie. Słońce rotuje z okresem wynoszącym 27 dni, a jego promień równikowy jest o 10 km większy od promienia biegunowego. W przypadku Ziemi ta różnica wynosi 21 km. Gwiazda KIC 11145123 rotuje trzy razy wolniej od Słońca, a przy tym jest dwa razy większa. Co ciekawe, wspominana gwiazda jest mniej spłaszczona niż wskazywałoby to powolne tempo rotacji. Naukowcy nie mają pewności, dlaczego tak się dzieje, ale prawdopodobnie jest to wynik obecności pola magnetycznego, które na mniejszych szerokościach geograficznych wokół gwiazdy może zwiększać jej sferyczność. Naukowcy planują zastosować astrosejsmologię do zbadania, jaka jest zależność między tempem rotacji i polem magnetycznym innych ciał niebieskich, w tym księżyców i planet. |
Duża asteroida minęła Ziemię. Nadal jesteśmy bezbronni Ziemia 11 stycznia 2017 |
połowę mniejszej niż dystans między naszą planetą a Księżycem. 2017 AG13 to asteroida wielkości meteorytu czelabińskiego, który eksplodował nad Rosją w 2013 r. i doprowadził do licznych uszkodzeń budynków. - Asteroida porusza się bardzo szybko i jest bardzo blisko nas. Rzeczywiście przecina orbity dwóch planet - Wenus i Ziemi - powiedział Eric Feldman, jeden z astronomów, którzy dokonali odkrycia asteroidy, podczas jej przelotu blisko naszej planety 9 stycznia br. Co by się stało, gdyby asteroida weszła w ziemską atmosferę? Według symulatora nazwanego "Impact Earth!" stworzonego przez uczonych z Uniwersytetu Purdue, 2017 AG13 nie wywołałaby poważnych szkód. Symulator wykazał, że gdyby asteroida weszła w ziemską atmosferę pod kątem 45o, eksplodowałaby przy pierwszym kontakcie z powietrzem. Eksplozja wyzwoliłaby energię rzędu 700 kiloton, kilkadziesiąt razy więcej niż bomba atomowa zdetonowana nad Hiroszimą. Ale ponieważ to zdarzenie miałoby miejsce na wysokości ponad 16 km, prawdopodobnie nie wpłynęłoby w żadnym stopniu na nasze życie. Near Earth Object Program, prowadzony przez NASA system monitoringu bliskich obiektów mogących wejść w ziemską atmosferę, donosi, że w samym tylko styczniu będzie 38 "znacznie bliższych" minięć naszej planety przez asteroidy podobne do 2017 AG3. - Tego typu zdarzenia nie są tak rzadkie, co sprawia, że są niezwykle interesujące. NEOCam mógłby wykryć wiele z tych planetoid, ale te najmniejsze musiałyby być bliżej, by je namierzyć - powiedział Mark Sykes, CEO Planetary Science Institute. NEOCam (Near Earth Objects Camera) to budowany kosmiczny teleskop, polujący na wszelkie zagubione skały, które mogą przecinać ziemską orbitę. Urządzenie będzie w stanie wykryć obiekty o rozmiarach przekraczających średnicę 140 metrów. Takie asteroidy będące na kursie kolizyjnym z Ziemią, mogą stanowić zagrożenie dla ludzkości. Uruchomienie NEOCam jest planowane na 2021 r. Nie wiadomo jednak czy uda się dotrzymać tego terminu, gdyż NASA niedawno ogłosiła swoje nowe misje - Lucy i Psyche, które nijak się mają do ochrony naszej planety przed kosmicznym zagrożeniem. |
Fizycy zdobyli nowe dowody na to, że wszechświat jest hologramem |
Wszystko, od atomów z których się składamy po planety i gwiazdy, jest w istocie hologramem generowanym z płaskiej przestrzeni 2D dzięki drganiu strun. Przestrzeń 3D, czas i przede wszystkim grawitacja są iluzją, będącą konsekwencją tego procesu. Można to porównać do oglądania filmów 3D. Dopóki nie użyje się specjalnych okularów, obraz na ekranie jest płaski, ale wystarczy je założyć, aby zobaczyć głębię i odczuwać przestrzeń. Widzom wydaje się wtedy, że oglądane przez nich rzeczy i ludzie mają wymiary i głębokość podczas gdy jest to jedynie projekcja 2D. Zespół fizyków teoretycznych z Southampton w poszukiwaniu potwierdzenia teorii holograficznej natury wszechświata przeanalizował ogromne ilości danych, usiłując znaleźć nieregularności promieniowania reliktowego. Osiągane rezultaty skłaniają ich do twierdzenia, że można w ten sposób wykazać powiązania między teorią grawitacji Einsteina i fizyką kwantową. Innymi słowy sugerują, że to, co odkryli potwierdza, że żyjemy w hologramie i uznanie tego faktu spowodowałoby unifikację fizyki w swoistą teorię wszystkiego. Gdyby uznano ten model fizyczny, byłby to koniec teorii Wielkiego Wybuchu czy pojęć takich, jak inflacja wszechświata. Z drugiej strony byłoby to również wytłumaczenie na przykład dla paradoksu obserwatora w fizyce kwantowej, gdy sam fakt obserwacji zjawiska wpływa na wynik obserwacji. Jeśli wszystko jest hologramem, to tak właśnie być powinno. Eksperci sugerują, że to dopiero początek tych badań i w ciągu następnych 5 lat powinno się udać zweryfikować założenia teorii holograficznego wszechświata poprzez inne prace badawcze. Fizycy nie są jeszcze zdolni do konsensusu, ale niewątpliwie holograficza teoria jest jednym z kierunków, w którym może podążać nowoczesna fizyka. |
Asteroida 2017 BS32 przeleciała blisko Ziemi 3 lutego 2017 |
2 lutego doszło do bliskiego
przelotu planetoidy 2017 BS32. Obiekt o średnicy porównywalnej z
bolidem czelabińskim przemknął w odległości około 161 tysięcy
kilometrów. Ponadto, odkryto całkiem dużą planetoidę 2016 BQ6.
Moment największego zbliżenia 2017 BS32 do Ziemi nastąpił 2 lutego o
godzinie 21:20 CET. 2017 BS32 znalazł się wtedy w odległości około
161 tysięcy kilometrów. Odpowiada to około 0,42 średniego dystansu
do Księżyca. Średnicę 2017 BS32 wyznaczono na około 15 metrów. Dla
porównania bolid czelabiński, który 15 lutego 2013 roku rozpadł się
nad Rosją, miał średnicę 17-20 metrów. 2017 BS32 jest zatem obiektem
o porównywalnej wielkości i gdyby wtargnął w atmosferę naszej
planety, mógłby wyrządzić podobne szkody. |
Jest to piąty wykryty bliski przelot w 2017 roku. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku było takich odkryć 24, a w 2014 roku - 31. Do tych odkryć należy dołączyć te, które nie zostały dopisane do ogólnodostępnych baz danych. W 2017 roku można się spodziewać kolejnych kilkudziesięciu odkryć meteoroidów i planetoid, które przelecą blisko Ziemi. Wciąż jednak bardzo dużo przelotów nie zostaje wykrytych. Dzieje się tak w szczególności w przypadku przelotów po stronie dziennej, kiedy niemożliwe lub bardzo trudne są naziemne obserwacje astronomiczne. Warto tu też dodać o odkryciu planetoidy 2017 BQ6. 7 lutego minie ona Ziemię w bezpiecznej odległości ponad 6,5 dystansu do Księżyca. Jest to jednak całkiem duży obiekt – średnica jest szacowana na około 200 metrów. Z powodu orbity przecinającej orbitę Ziemi oraz ze względu na duży rozmiar 2017 BQ6 została zaklasyfikowana jako planetoida potencjalnie zagrażająca naszej planecie (Potentially Hazardous Asteroid, PHA), aczkolwiek warto dodać, ze aktualnie żadne z wyliczonych zbliżeń nie jest niebezpieczne. Pomiędzy 8 a 14 lutego radioteleskop w Goldstone wykona serię obserwacji 2016 BQ6 – wówczas powinniśmy poznać nieco więcej szczegółów dotyczących tego obiektu. Celem obserwacji radarowych będzie także planetoida 2017 BW. Ten obiekt 17 lutego zbliży do Ziemi się na odległość odpowiadającą około 4,6 dystansu do Księżyca. 2017 BW ma średnicę około 70-100 m. |
|